Już pięć lat, a właściwie 24 sierpnia minie lat sześć, odkąd w Łęcznej funkcjonuje Wschodnie Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Szpitalu Powiatowym. Początki były trudne, kontrakt z NFZ był niewystarczający, tak, że podczas wizyty minister Ewy Kopacz w lutym 2010 roku trzeba było omawiać przyszłość i kierunki rozwoju oparzeniówki w łęczyńskim szpitalu. Spotkanie z ministrem zdrowia dało nowy impuls dla rozwoju placówki. Teraz 20 lutego 2015 roku w Kazimierzu Dolnym zorganizowano konferencję, podczas której zespół lekarski zaprezentował czym zajmuje się aktualnie sztandarowy oddział szpitala.

Gdy zrodził się pomysł, by w Łęcznej powstał oddział oparzeń wybraliśmy się z dyr. Piotrem Rybakiem do Siemianowic i Gryfic. Dopiero potem, gdy poznaliśmy prof. Strużynę, zdecydowaliśmy, że w Łęcznej uruchomimy Wschodnie Centrum – wspomina Krzysztof Bojarski, zastępca dyr. ds. medycznych w SPZOZ w Łęcznej. – Dziś jest to sztandarowy oddział w naszym szpitalu. W pięć lat zespół pomógł ponad 2700 pacjentom, z czego niemal 28 proc. chorych pochodziło spoza Lubelszczyzny – wylicza.

Z roku na rok oddział powiększał się. Przybywało łóżek, pacjentów, personelu i coraz nowocześniejszego sprzętu. Początkowo pracowały 62 osoby, dziś zespół liczy 80 osób. Pięć lat temu Oddział WCLOiChR dysponował 32 łóżkami, dziś jest ich 61. – A w razie konieczności możemy powiększyć liczbę łóżek o 30 proc. – zapewnia prof. Jerzy Strużyna. Liczba łóżek nie jest jednak najważniejsza. Liczy się posiadany nowoczesny sprzęt medyczny, fachowość personelu. I tu medycy z Łęcznej nie mają się czego wstydzić.

27 czerwca 2011 roku do Łęcznej przyjechała komora hiperbaryczna, która ratuje życie i kilkakrotnie przyśpiesza proces gojenia ran. W ten sposób Łęczna dołączyła do elitarnego klubu posiadaczy tak specjalistycznego sprzętu, który w Polsce posiadają jedynie szpital MSWiA w Warszawie oraz placówki w Gdyni, Łodzi, Siemianowicach Śląskich i Wrocławiu. Lekarze mają też do dyspozycji m.in. laser Dopplera umożliwiający badanie głębokości oparzeń czy mikroskop do zabiegów mikrochirurgicznych. W powiatowej Łęcznej używa się sztucznej skóry i naskórka, ale także wykorzystuje sprawdzone, naturalne metody leczenia oparzeń przynoszących doskonałe efekty jak np. larwy licilia sericata – czyli popularnych much plujek. To tutaj wymyślono nową metodę leczenia trudnej do opanowania choroby, tzw. zespołu Lyella, której śmiertelność wynosi od 40 do 60 proc. Nic więc dziwnego, że jeśli chodzi o liczbę przyjmowanych pacjentów z oparzeniami jest to już drugi ośrodek w Polsce.

Dziś ośrodek leczy nie tylko oparzenia czy pacjentów z zespołem Lyella, ale wykonuje także zabiegi z zakresu medycyny plastycznej i rekonstrukcyjnej. W listopadzie ubiegłego roku na oddziale pojawili się mali pacjenci. WCLOiChR stało się jednym z trzech miejsc w kraju – po Szczecinie i Krakowie, gdzie leczy się oparzenia u dzieci. Przeprowadzane się tu także zabiegi rekonstrukcyjne, m.in. operuje się rozszczepy warg i podniebienia. A w przyszłości?

W Łęcznej powstanie oddział mikrochirurgii, replantacji kończyn i chirurgii ręki – zapowiada prof. Jerzy Strużyna. – Będzie to piąta, po Krakowie, Trzebnicy, Poznaniu i Szczecinie taka placówka w kraju.

Nie dziwią więc kwiaty, podziękowania i słowa uznania, jakie usłyszeli lekarze łęczyńskiego centrum podczas spotkania w Kazimierzu Dolnym. Konferencja do nich się nie ograniczyła, wygłoszono na niej kilkanaście prezentacji dotyczących leczenia oparzeń i chirurgii.