Mam dosyć informowania o kolejnych setkach zgonów Polaków z powodu covid-19. Następny raport przekażę, jeśli – oby nie – zgony przekroczą 600 zmarłych w ciągu doby. Czy to będzie alarm dla nas wszystkich. Niestety sądzę, że nie. Rząd okrasi taki wynik jakąś „dobrą” statystyką, część obywateli nie zechce przyjąć go do wiadomości.
W sobotę 4 grudnia resort zdrowia opublikował raport o 25 576 osobach zakażonych. Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: mazowieckim (4270), śląskim (3361), wielkopolskim (2308). Z powodu COVID-19 zmarło 502 osoby, w tym z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami 367 osób. W województwie lubelskim potwierdzono 1033 zakażeń i 42 zgony.
Rok temu przy przyrostach niższych niż aktualnie minister zdrowia mówił, że „pandemia nasila się, więc nasza odpowiedź musi być zdecydowana”. Teraz resort zdrowia mówi o spadającej dynamice wzrostów tydzień do tygodnia, pomijając świadomie dane o zgonach. Tymczasem – tylko w ciągu ostatniego tygodnia z powodu COVID zmarło 2,5 tys. naszych obywateli. Polska jest na piątym miejscu na świecie pod względem tygodniowej liczby ofiar śmiertelnych COVID-19, przed nami są Rosja, Stany Zjednoczone, Ukraina i Indie – kraje o wielkiej liczbie mieszkańców. Stany Zjednoczone mają ok. 329,5 mln mieszkańców, Indie ok. 1380 miliona a Polska w 2021 37,6 mln osób (tak tyle nas już tylko jest). To skala naszej zapaści, skrzętnie maskowanej przez rząd.
Łącznie w całym listopadzie 2020 r. odnotowano 605 855 osób zachorowań, a zmarło 11 519 osób. Wtedy obowiązywały ścisłe restrykcje: w szkołach i na uczelniach zajęcia były zdalnie, zamknięto gastronomię, siłownie i sklepy w galeriach handlowych. Teraz przy porównywalnych liczbach zakażeń – ograniczeń w zasadzie brak. Dopiero od 1 grudnia obowiązuje limit 50 proc. obłożenia w kościołach, lokalach gastronomicznych, hotelach i obiektach kulturalnych.
Rząd skapitulował w sprawie szczepień ratujących życie, ale wcześniej strasznie odważnie zadziałał w sprawie niefrasobliwych kierowców. Od 1 grudnia 2021 r. zaostrzone są kary dla sprawców przestępstw i wykroczeń drogowych, a nawet wprowadzają przepadek samochodu czy innego pojazdu. Zmiana w kodeksie wykroczeń podwyższa maksymalną wysokość grzywny w przypadku wykroczeń drogowych z 5 tys. zł do 30 tys. zł. Przekraczanie dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h skutkuje minimalnym mandatem w wysokości 1,5 tys. zł, niezależnie od faktu, czy naruszenie nastąpiło w obszarze zabudowanym czy też poza. Jeśli sprawca ponownie popełni takie wykroczenie w ciągu 2 lat, to zostanie ukarany grzywną nie niższą niż 3 tys. zł. Punkty karne zerują się dopiero po 2 latach. Jak twierdzi rząd PiS to w trosce o nasze bezpieczeństwo. To mało ważne, że wszyscy nie związani z PiS uważają to po prostu za skok na kasę Polaków. Czy jednak PiS ma rację?
W 2020 roku w wypadkach drogowych zginęły 1084 osoby. To spadek o 418 osób (-14,4%) w porównaniu z 2019 rokiem. Od początku roku do sierpnia 2021 roku na polskich drogach straciło życie 834 osoby. To mniej niż dwudniowa liczba zgonów na covid-19 w grudniu czy na koniec listopada dzisiaj.
Mam dwa pytania do myślących samodzielnie. Czy rząd podwyższając drakońsko kary za wykroczenia drogowe dba o nasze bezpieczeństwo, czy o wpływy do swojego budżetu? Drugie, dlaczego rząd nie reaguje na niesamowitą w skali świata liczbę zgonów na covid w Polsce? Ratuje swoje polityczne istnienie, czy dba o naszą wolność wyboru? Każdy powinien na to odpowiedzieć sam – bez szukania rozwiązania w TVPinfo czy TVN.
ten post do 24 stycznia (włącznie) obejrzało na fb 1016 osób a polubiło lub udostepniło 51
Łęczna 05 grudnia 2021
Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.