Spore korki tworzą się po uruchomieniu nowej sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ul. Narutowicza, Głębokiej, Nadbystrzyckiej i Muzycznej. Jazda po centrum Lublina, od dawna stresująca, kosztuje teraz kierowców jeszcze więcej nerwów i dodatkową stratę czasu.
Dotychczasowa organizacja ruchu powodowała, że kierowcy jadący w osi Narutowicza-Nadbystrzycka równocześnie mieli zielone światło, a skręcający z tych ulic w lewo musieli przepuścić jadących prosto. Obecnie zielone światło najpierw zapala się dla wyjeżdżających z Narutowicza na wprost i w lewo (przy czym skręt w lewo jest niemożliwy, bo ul. Muzyczna jest zamknięta). Co więcej nowa sygnalizacja nie posiada zielonej strzałki umożliwiającej warunkowy skręt w prawo w Głęboką.
W tym czasie kierowcy zamierzający wyjechać z Nadbystrzyckiej mają czerwone światło. Mogą ruszyć, gdy na Narutowicza sygnał zmieni się na czerwony. Jeśli dodać, że zielone światło dla obu ulic pali się stosunkowo krótko, to przyczyny pogorszenia płynności jazdy na jednym z ważnych skrzyżowań Lublina są oczywiste. Fakt, że nie ma problemów z wyjazdem z ul. Głębokiej w lewo w ul. Narutowicza, nie rekompensuje korków na pozostałych ulicach.
Szybkim sposobem na tymczasową poprawę płynności jazdy jest przywrócenie zielonej strzałki do skrętu w prawo z Narutowicza w Głęboką i stosowne wydłużenie czasu zielonego sygnału dla opuszczających zarówno Narutowicza, jak też odpowiednie jego skonfigurowanie dla ul. Nadbystrzyckiej. A tak zupełnie na marginesie – czy należało w ogóle uruchamiać nową sygnalizację przed włączeniem Muzycznej do ruchu?
rkn