Osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i trzyletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych – taki wyrok zapadł w sprawie Piotra R., sędziego z Lublina. Odpowiadał za prowadzenie auta po pijanemu.
Piotrowi R. groziła kara nawet do dwóch lat więzienia. Wyrok w jego sprawie ogłoszono 29 czerwca w Sądzie Rejonowym w Zwoleniu, gdzie przeniesiono sprawę. Piotr R. musi też uiścić 3 tys. zł grzywny. Dodatkowo skazany ma zapłacić 5 tys. zł świadczenia na fundusz pomocy postpenitencjarnej oraz opłacić koszty postępowania sądowego.
Z uwagi na to, że okoliczności zdarzenia z udziałem 54-letniego sędziego nie budziły wątpliwości, proces zakończył się po pierwszej rozprawie. Wyrok nie jest prawomocny. Niezależnie od sprawy karnej Piotra R. czeka również postępowanie dyscyplinarne, które może się skończyć nawet wyrzuceniem z zawodu. Po spowodowaniu wypadku i złapaniu na jeździe po pijanemu został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Tymczasem Piotr R. to jeden z najbardziej doświadczonych sędziów IV Wydziału Karnego SO w Lublinie.
Wyrok na Piotra R. jest zgodny z wnioskiem prokuratury. Obrońca Piotra R. starał się co prawda o warunkowe umorzenie sprawy, ale sąd na to nie przystał. Zgoda sądu oznaczałaby, że Piotr R. jest winny, ale nie poniesie kary. Sam oskarżony prosił, by „dać mu szansę”.
Piotr R. w listopadzie 2015 r. jechał nocą przez Górę Puławską. Nie opanował samochodu i na zakręcie wypadł z drogi. Staranował barierki i zatrzymał się dopiero w rowie. Na szczęście nikt postronny nie ucierpiał. Policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia aż sześć razy badali stężenie alkoholu w organizmie sędziego. Alkomat zawsze wskazywał powyżej promila alkoholu. Do tego z każdym badaniem wynik był nieco wyższy, co sugeruje, że kierowca mógł pić niedługo przed jazdą samochodem.
Śledczy dopiero w styczniu 2017 roku mogli postawić sędziemu oficjalnie zarzuty. Wcześniej Piotr R. nie odbierał wezwań, nie stawiał się w prokuraturze, skutecznie opóźniając w ten sposób postępowanie. Dopiero, kiedy zawisła nad nim groźba doprowadzenia przez policję, pojawił się w prokuraturze.