Były oszustwa na wnuczka, na policjanta, ale na generała i to amerykańskiego jeszcze nie było. Pomysłowość oszustów ale i naiwność czy wrażliwe serce oszukiwanych nie znają granic.
Przekonała się o tym niedawno mieszkanka Lublina. 46-latka straciła ponad 65 tys. zł. po tym, jak została oszukana przez podającego się za amerykańskiego generała mężczyznę.
Jak ustalili prowadzący sprawę policjanci z V komisariatu, lublinianka dwa miesiące temu poznała przez Internet mężczyznę. Nieznajomy przedstawił się jako William i podał, że jest generałem amerykańskiej armii aktualnie przebywającym na misji w Afganistanie. Korespondencja pomiędzy nimi przebiegała w języku angielskim.
Wirtualna znajomość z rzekomym generałem po krótkim czasie „nabrała tempa”, bowiem wysoko postawiony oficer zaproponował szybszy powrót z misji i złożenie wizyty w Polsce. Aby jednak móc urzeczywistnić plany wobec lublinianki, konieczne było uzyskanie zgody samego szefa sztabu generalnego amerykańskiej armii. Jak się jednak okazało, zgoda wiązała się z koniecznością zapłaty sporej gotówki oraz wypełnienia odpowiedniego kwestionariusza.
46-latka spełniła oba te wymagania. W dalszej korespondencji mailowej otrzymywanej od samego „szefa sztabu…” kobieta nawet otrzymała listę samolotów do Polski, którymi „generał” mógłby przylecieć do Polski. Wybór samolotu również wiązał się z dokonaniem kolejnej opłaty.
Kiedy zdawać by się mogło, że podróż amerykańskiego wojskowego do Polski zbliża się wielkimi krokami, wówczas, okazało się, że wizyta w naszym kraju nie nastąpi tak szybko, jak to było w planie. Nadzieje prysły z powodu tajnej misji, jaką generał miał do wykonania. Ale i w tym przypadku, pojawiła się alternatywa. Istniała szansa, by to tajne zlecenie mógł wykonać ktoś inny, jednak za przelaniem gotówki. Tak też się stało i w tym przypadku.
W sumie lublinianka przelała ponad 65 tys. zł. „Generał” obiecywał, że odda wszystkie pieniądze, bowiem niebawem otrzyma kilka milionów dolarów odszkodowania za postrzelenie go na misji. Niestety, żadne pieniądze do 46-latki do tej pory nie dotarły, a amerykański wojskowy rozpłynął się jak kamfora.
Czy kogoś to dziwi? Może to był ten William co na obrazie - William T. Sherman?