Bił, kopał i wcierał w oczy gaz. Tak policjant z Lublina miał traktować zatrzymanego nastolatka. 7 lutego mundurowy usłyszał wyrok – rok więzienia w zawieszeniu. Przez kilka lat nie może też być policjantem. Łagodny wyrok.
Policjant z lubelskiej „jedynki” odpowiadał za przekroczenie uprawnień i stosowanie przemocy wobec zatrzymanego nastolatka. – Przewrócił pokrzywdzonego. Stosował przemoc w postaci bicia, kopania i wykręcania rąk. Wcierał pokrzywdzonemu w oczy gaz – uzasadniała wczorajszy wyrok sędzia Anna Dąbrowska.
Biegli nie stwierdzili, by pobity nastolatek miał skłonność do konfabulacji. Sąd uwierzył w jego wersję wydarzeń. Uznał ją za spójną i konsekwentną. – Pokrzywdzony zapamiętał, że Krzysztof L. miał pseudonim „Laska”. Właśnie ten pseudonim go zdradził – dodała sędzia Dąbrowska.
Sprawa zaczęła się w kwietniu 2014 r. 19-letni Jarosław M. chodził ze znajomymi po centrum miasta. Pili alkohol, aż około północy postanowili wrócić do domu. Przy dworcu PKS kolega Jarosława M. przewrócił się i rozbił lodówkę z napojami. Nastolatkowie ukradli napoje, które wysypały się z lodówki. Poszli do domu.
Niedługo po tym zdarzeniu Jarosław M. i jego kolega zostają zatrzymani. Trafili do komendy przy ul. Północnej. Następnie zostali przewiezieni do komisariatu przy ul. Okopowej. Tam jednego z nich czekały tortury.
Z akt sprawy wynika, że nastolatek został tam sam na sam z Krzysztofem L. Kryminalny z „jedynki”, pytał nie tylko o lodówkę. Ale 19-latek nie chciał obciążać kolegów. – Wtedy policjant mnie podniósł i rzucił mną w kąt – opowiadał później w sądzie. – Leżałem twarzą do ziemi. Usiadł na mnie, przycisnął kolanem i wykręcił rękę. Wcierał mi w oczy gaz pieprzowy.
Po zatrzymaniu Jarosław M. był przesłuchiwany przez prokurator, która zwróciła uwagę na siniaki na jego ciele. Jarosław M. przyznał wówczas, że został pobity przez policjanta. Skończyło się aktem oskarżenia. Krzysztofowi L. groziło do 10 lat więzienia. Sąd wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata.
– To najniższa kara, jaką można było orzec. Sąd wziął pod uwagę, że przed zdarzeniem oskarżony cieszył się bardzo dobrą opinią. Wyróżniał się jako policjant. To drastyczne zdarzenie to jednorazowy incydent – stwierdziła sędzia Dąbrowska.
Krzysztof L. dostał również 2 tys. zł grzywny oraz trzyletni zakaz pracy w policji. Wyrok nie jest prawomocny. Obrona już zapowiedziała apelację. Krzysztof L. formalnie nadal jest policjantem.
Postępowanie dyscyplinarne wobec niego zostało zawieszone do czasu prawomocnego wyroku. Od ponad 6 miesięcy policjant wykazuje się zwolnieniem lekarskim.