Bilety w komunikacji miejskiej sprawdzała dotąd w Lublinie firma zewnętrzna. Umowa z miastem kończy się 14 marca. ZTM ogłosiło więc przetarg na usługę kontroli biletów podróżujących w lubelskich autobusach i trolejbusach. Wpłynęła tylko jedna oferta i to droga. Miasto liczyło, że firmie kontrolerskiej, za dwa lata pracy, zapłaci 3,6 mln zł, tymczasem jedyny chętny zażądał 5 mln. Przetarg unieważniono. Drugiego już nie będzie.
Zarząd Transportu Miejskiego uznał, że stworzy własną ekipę „kanarów” - jak mówiło się w czasach mojej młodości. Zgłoszenia chętnych do pracy w charakterze kontrolerów będą przyjmowane do 23 lutego do godz. 15.30.
Może to i dobry pomysł, tylko jak to w Polsce ostatnio modne, wykonanie fatalne. Jakie to bowiem oczekiwania ma ZTM wobec przyszłych kontrolerów. Kandydaci muszą być pełnoletni, biegle znać język polski, dobrze znać Lublin i trasy linii komunikacyjnych. Niezbędne jest też co najmniej średnie wykształcenie oraz niekaralność. W sumie może być – za trudną pracę, w stresujących warunkach i pensję 2200-2400 brutto.
Jakiś geniusz lub grupa urzędników z inwencją twórczą postanowiła jednak, że aby ktoś stał się „ich kolegą z pracy” musi jeszcze: mieć dobry stan zdrowia, sprawność fizyczną, kulturę osobistą (wg miary zatrudnionych już urzędników ZTM w Lublinie?), odporność na stres i zmienną pogodę oraz … znajomość języków obcych. Udzielająca wypowiedzi „Dziennikowi” Anna Zalewska z ZTM nie określiła jednak ile tych języków obcych i jakie musi znać kandydat na „kanara”. Swoją drogą ciekawy bardzo jestem po ile języków obcych znają dyrektorzy i kierownicy ZTM w Lublinie, a po ile specjaliści i zwykli urzędnicy. Jeśli, sądząc po użytej liczbie mnogiej, kontroler musi znać przynajmniej dwa, więc dyrektorzy ZTM to istni poligloci, co najmniej ze znajomością pięciu obcych języków.
Może jestem malkontentem, ale w tej sytuacji projektowi nie wróżę zbytnich sukcesów. Przed laty w Łęcznej burmistrz tworząc straż miejską wymyślił sobie, że zatrudni do niej ludzi kulturalnych, najlepiej z uczelnianymi dyplomami. I dostał strażników, którzy jak się robiła zadyma, zawsze dziwnym trafem patrzyli w inną stronę. Teraz ZTM, jeśli znajdą się chętni z wymaganymi kwalifikacjami, może doczekać kontrolerów, którzy do pasażera będą umieli zagadać po japońsku, ale podpitego osiłka ominą szerokim łukiem. Bez sprawdzenia biletu!
MALKONTENT
ps. W ostatnim ZTM NEWS Czasopiśmie Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie, znalazłem takie zdanie związane z mistrzostwami UEFA U21 „Obsługa komunikacyjna tak dużej i niezwykle prestiżowej imprezy została podzielona na dwa etapy, które różniły się od siebie sposobem funkcjonowania komunikacji, jednak zdaniem ZTM w Lublinie pozwalały na efektywny dowóz a następnie powrót do domu kibicom” - a chodziło o to, że na imprezy mistrzostw można było dojechać pojazdami linii regularnych i specjalną linią autobusową o nazwie „Arena”. Biegłej znajomości języka polskiego, tak koniecznej dla „kanarów”, u dziennikarzy ZTM już raczej nie znalazłem, prędzej nowomowę godną niejakiego Gomółki i towarzyszy.
Na koniec wskazówka też z pisma ZTM dla przyszłych kontrolerów: Z tego względu wychodząc naprzeciw potrzebom pasażerów, którzy chcą uiścić opłatę dodatkową za jazdę bez ważnego biletu lub bez ważnego dokumentu poświadczającego uprawnienie do bezpłatnych lub ulgowych przejazdów bezpośrednio u kontrolera, a nie posiadają przy sobie odpowiedniej kwoty pieniędzy od 10 czerwca możliwa jest płatność kartą płatniczą u kontrolera. Kończ Waść, wstydu oszczędź.
Łęczna 13 lutego