Zarzuty znęcania się nad zwierzęciem i stosowanie groźby w celu zmuszenia do określonego zachowania usłyszał 21-latek. Mężczyzna wynajmujący pokój w jednym z mieszkań skrępował psa należącego do córki właścicieli mieszkania i przywiązał mu łapy do grzejnika. Kiedy kobieta wróciła do domu, psa już nie było.
Jak wynika z ustaleń policjantów z VII komisariatu, jednej z mieszkanek Lublina zaginęła ośmiomiesięczna suczka. Jak relacjonowała właścicielka psa, do zniknięcia psa doszło wtedy, kiedy była na kilkudniowym pobycie poza domem. Swoją suczkę miała wtedy oddać pod opiekę rodzinie.
Kiedy jednak wróciła, jej pupila nie było. Młoda kobieta podejrzewała, że ze zniknięciem jej suczki może mieć związek 21-latek, który wynajmował pokój u jej rodziny. Wskazywały na to wiadomości sms, jakie mężczyzna miał przesłać na jej telefon. Na zdjęciach widać było jej psa, który miał związane tylne łapy i przymocowany był do grzejnika.
Na szczęście suczka została odnaleziona. Była pozostawiona w rejonie jednego z wiaduktów pod Lublinem. Zwierzę trafiło pod dobrą opiekę m.in. pobliskich mieszkańców, a później wróciło do swojej właścicielki. Jak się okazało, powodem zachowania 21-latka była zemsta za to, że pies wcześniej pogryzł jego buty.
Policjanci na VII komisariacie przedstawili 21-latkowi zarzuty. Dotyczą one znęcania się nad zwierzęciem oraz stosowania groźby w celu zmuszenia właścicielki psa do określonego zachowania. Swoje zachowanie mężczyzna tłumaczył tym, że 21-latek chciał zmusić kobietę, by oddała mu pieniądze za pogryzione przez psa jego buty. Nie przyznał się natomiast do porzucenia zwierzęcia, twierdząc, że jedynie wypuścił go na balkon, z którego ten prawdopodobnie uciekł.
Za powyższe przestępstwa, 21-latkowi z Lublina grozić może kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Łęczna 17 sierpnia