Po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław, Górnik Łęczna opuścił strefę spadkową. Podopieczni Franciszka Smudy przesunęli się z ostatniego na 11 miejsce w tabeli Ekstraklasy, chociaż o ostatecznym jej kształcie po 31. kolejce dowiemy się po poniedziałkowym spotkaniu Zagłębia Lubin z Cracovią.
<p style="text-indent: 0.6cm; margin-bottom: 0cm;">Bez względu na wynik tego meczu po 31. kolejce tabela ligi uległa spłaszczeniu. Obecny lider grupy spadkowej ma o 5 pkt więcej nad czerwoną latarnią (aktualnie to Piast Gliwice). Już dzisiaj wiadomo, że zielono-czarni mają przewagę punktową nad co najmniej czterema zespołami. Oczywiście jest to raczej przewaga psychologiczna bowiem małe różnice punktowe powodują, że wszystko jeszcze może się zdarzyć.Co ciekawe, ale pierwszy mecz o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej początkowo był wręcz nudny. Dopiero w 30. minucie, kiedy Łukasz Tymiński (zastąpił kontuzjowanego Przemysława Pitrę) uratował zespół przed utratą bramki, mecz nabrał życia. Najpierw przed szansą stanął Szymon Drewniak, a już w 36. minucie łęcznianie objęli prowadzenie. Drewniak podał do Bartosza Śpiączki, ten uciekł obrońcom i z ostrego kąta zdobył gola, strzelając między nogami Pawełka. Po bramce Śpiączki obie drużyny miały szansę na zmianę wyniku, ale na przerwę zeszli z wynikiem 1:0 dla górników.
Początek drugiej połowy o mało nie przyniósł gospodarzom wyrównania. Po zagraniu Madeja, piłka odbiła się od nogi Drewniaka i trafiła w poprzeczkę. Śląsk atakował dalej, a zielono-czarni cofnęli się do głębokiej defensywy, czekając raczej na szansę do kontry. Ta nadarzyła się w 61. minucie. Piotr Grzelczak zagrał dokładnie do Bonina, który głową skierował piłkę do bramki. Pawełek „główkę” sparował, ale dobitki już nie miał szans obronić. 2-0 dla Górnika, to wynik marzenie!
Śląsk znalazł się w bardzo trudnym położeniu, próbował atakować, ale miał problemy z przedarciem się przez skonsolidowaną obronę Górnika Łęczna. W doliczonym czasie gry wrocławianie mieli jeszcze szansę na honorowego gola, ale niebezpieczny strzał z rzutu wolnego minął o włos bramkę Wojciecha Małeckiego.
Górnik wygrał zasłużenie, co powinno skonsolidować zespół. Wszystko jest jednak dalej możliwe.
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 0-2 (0-1)
Bramki: 0-1 Śpiączka (36'), 0-2 Bonin (61')
Żółte kartki - Górnik Łęczna: Szymon Drewniak, Łukasz Tymiński.
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Adam Kokoszka, Augusto (83. Mario Engels) - Łukasz Madej (75. Mateusz Lewandowski), Aleksandar Kovacević, Ryota Morioka, Sito Riera, Robert Pich - Łukasz Zwoliński.
Górnik Łęczna: Wojciech Małecki - Gabriel Matei, Przemysław Pitry (13. Łukasz Tymiński), Adam Dźwigała, Leandro - Grzegorz Bonin, Paweł Sasin, Szymon Drewniak (90+2. Krzysztof Danielewicz), Josimar Atoche (82. Javier Hernandez), Piotr Grzelczak - Bartosz Śpiączka.