Rozmowa z Mirosławem Jabłońskim, trenerem pierwszoligowego zespołu GKS Bogdanka
Pojezierze: Pański zespół zdobył siedem punktów na dziewięć możliwych w trzech meczach rundy wiosennej. Zawodnicy są już w optymalnej formie?
M. Jabłoński: Odpowiedź na to pytanie uzyskamy dopiero po spotkaniach z rywalami prezentującymi piłkę na wysokim poziomie, takimi jak choćby ŁKS Łódź.
P: Jakie elementy gry musicie jeszcze poprawić?
M.J.: Pełny obraz mankamentów w naszej grze przedstawią nam mecze z takimi drużynami jak choćby wymieniony przeze mnie wcześniej ŁKS. Mimo to ciągle pracujemy nad taktyką. Zwracamy również uwagę na utrzymywanie się przy piłce na połowie przeciwnika i grę skrzydłami. Często rozmawiamy z piłkarzami o tym, czego od nich oczekujemy. Myślę, że na tą chwilę realizujemy nasze założenia w sześćdziesięciu, maksymalnie siedemdziesięciu procentach.
P: Do GKS w przerwie zimowej dołączyli nowi zawodnicy. Z którego z nich jest Pan najbardziej zadowolony, a który jeszcze nie wkomponował się w zespół?
M.J.: Nie będę odnosić się do konkretnych nazwisk, natomiast mogę powiedzieć, że żaden z nowych graczy mnie nie zawiódł. Przed rundą wiosenną uzupełniliśmy skład o kilku zawodników po to by uzupełnić braki na kilku pozycjach ale i zwiększyć rywalizację wewnątrz drużyny. Póki co nie ma zawodników, którzy zawodzą nasze oczekiwania.
P: Do tej pory w rundzie wiosennej nie robił Pan wielu zmian w składzie. Możemy spodziewać się większej rotacji?
M.J.: Rotacja z pewnością będzie większa, ponieważ dysponujemy wyrównaną kadrą. Nie oznacza to jednak, że wymienię z meczu na mecz połowę drużyny. Będą to raczej zmiany kosmetyczne wynikające z problemów z kontuzjami, czy też zawieszeniem za kartki.
P: Czy planuje Pan w najbliższym czasie dołączyć do składu kogoś z drużyny rezerw?
M.J.: W drugiej drużynie jest kilku bardzo utalentowanych młodych graczy, jednak aktualnie żaden z nich nie wyróżnia się na tyle by go dołączyć do pierwszego zespołu. Niemniej z trenerem Mirosławem Kosowskim wspólnie obserwujemy zawodników rezerw. Być może za jakiś czas któryś z młodych piłkarzy otrzyma szansę na grę w pierwszym składzie.
P: Napastnik Nildo strzelił w rundzie rewanżowej już dwie bramki, jednak ciągle ma spory problem ze skutecznością. Dobrze pokazał to mecz wyjazdowy w Niecieczy, gdzie nie wykorzystał kilku stuprocentowych sytuacji. Jaka Pana zdaniem jest tego przyczyna?
M.J.: Nie ma na świecie zawodnika, który wykorzystałby swoje wszystkie sytuacje. Nawet Lionelowi Messiemu zdarzało się pudłować w świetnych sytuacjach. Najważniejsze by Nildo był maksymalnie skoncentrowany na swojej grze w polu karnym przeciwnika. Wtedy z pewnością będzie częściej trafiał do siatki bramkarza rywali. Ma ku temu odpowiednie umiejętności.
P: Jak wygląda sytuacja ze stanem zdrowia Adriana Paluchowskiego?
M.J.: Adrian wznowił treningi po zabiegu artroskopii kolana. Zostanie dołączony do składu kiedy nadrobi zaległości.
P: Od pewnego czasu trwa konflikt pomiędzy kibicami a klubem wynikający ze zmiany nazwy Górnik Łęczna na GKS Bogdanka. Jak Pan to skomentuje?
M.J.: Protest kibiców nie ułatwia nam gry, ponieważ brakuje nam ich dopingu. Wtedy piłkarzom gra się zdecydowanie lepiej. Presja ze strony kibiców jest nam potrzebna, bo dodatkowo mobilizuje drużynę. Mimo zaistniałej sytuacji zachęcam kibiców do przyjścia na stadion. Nasza gra stoi na wyższym poziomie niż jesienią. Jest więcej szybszych, składnych akcji w wykonaniu naszych zawodników. Na pewno dadzą z siebie wszystko.