Od piątku, 19 maja, 85 funkcjonariuszy straży miejskiej korzysta wymiennie z 23 rowerów i patroluje ulice … Krakowa. Strażnicy miejscy w ten sposób podejmują interwencje i dbają o porządek na terenie miasta. Krakowscy strażnicy miejscy jeżdżą na rowerach od 2000 roku.
W kwietniu dwuosobowe rowerowe patrole strażników pojawiły się w Białej Podlaskiej. Podobnie jest w dziesiątkach miast w Polsce, gdzie funkcjonują straże miejskie.
Powinno też tak być w Łęcznej, gdzie burmistrz w 2015 roku zakupił dla straży miejskiej rowery. Jeden kosztował 1800 zł. W ubiegłym roku łęczyńscy strażnicy „bardzo wydajnie” korzystali z kupionych dla nich jednośladów – w ciągu całego roku odbyli aż 10 (dziesięć) rowerowych patroli. Skandal wyszedł na jaw przy okazji sprawozdania szefowej miejskich strażników wygłoszonego podczas sesji rady.
Od chwili powołania straży miejskiej konsekwentnie informujemy naszych czytelników o wątpliwych korzyściach dla miasta wynikających z faktu istnienia straży miejskiej. Od lat mówi się o zbyt małej ilości patroli pieszych, teraz okazało się, że jazda na rowerach też im nie pasuje. Są na to za anemiczni? Skoro są tacy słabowici, to może odnajdą się w mniej obciążającej pracy. Nikt nikogo siłą w służbie obywatelom nie trzyma. Najlepiej jednak, gdyby władze Łęcznej przestały utrzymywać tą mało przydatną formację, co podatników kosztuje i to sporo.