Dzisiaj, 8 kwietnia rano młody mężczyzna zadzwonił do oficera dyżurnego I komisariatu Policji w Lublinie mówiąc, że chce się zabić z powodu zawodu miłosnego. Żądał aby policjant zadzwonił do matki jego wybranki i przekonał ją aby zezwoliła mu na kontakt z dziewczyną. Policjanci z I komisariatu ustalili, że tym „śmiertelnie zakochanym” jest 29-latek z Łęcznej, który przebywa w Bieszczadach. Po ustaleniu dokładnego miejsca pobytu okazało się, że przebywa tam … z inną dziewczyną.
Do tej niecodziennej sytuacji doszło około godziny 7.00 rano. Oficer dyżurny I komisariatu Policji w Lublinie odebrał telefon od mężczyzny, który stwierdził, „chcę się zabić”. Powodem miał być zawód miłosny. Nie było by w tym nic dziwnego, takie telefony policyjni dyżurni miewają niejednokrotnie, jednak w tym przypadku, mężczyzna żądał od policjanta aby to on rozwiązał jego miłosne problemy. Groził, że popełni samobójstwo jeśli funkcjonariusz nie zadzwoni do matki jego dziewczyny i nie przekona jej aby ta pozwoliła na kontakty z córką. Desperat podał nr telefonu do matki dziewczyny i czekał na efekty. Rozłączając się nie podał swoich danych ani miejsca w którym się znajduje. Chyba nie spodziewał się, że policja tak szybko rozwiąże jego problem.
Dyżurny natychmiast skontaktował się z kobietą, mówiąc o powodach. Okazało się, że mężczyzna faktycznie nie może się pogodzić z rozstaniem z jej córką. Co więcej od tego czasu stale nęka ją telefonami. Po ustaleniu jego personaliów okazało się, że nie ma go w miejscu zamieszkania. Jest za to w Bieszczadach w towarzystwie innej dziewczyny. Dyżurnemu pozostało już tyko skontaktować się z policjantami z Komendy Policji w Lesku i poprosić o kontakt z nieszczęśnikiem. Tak też się stało. Mężczyzna rzeczywiście był w towarzystwie innej kobiety. Twierdził, że już mu minęły myśli samobójcze. Mimo wszystko policjanci zapewnili mu pomoc medyczną i wezwali na miejsce załogę karetki pogotowia. Chociaż z tragedii zrobiła się tragifarsa.
Łęczna 8 kwietnia