Całkiem możliwe, że największe osiedle w Łęcznej straci gminną bibliotekę, a podobny los czeka również filię w Zakrzowie. Chcą tego radni Prawa i Sprawiedliwości oraz rozłamowcy z komitetu Wspólna Sprawa. Ich zdaniem ma to poprawić racjonalność wydawania pieniędzy na działalność kulturalną (sic).
Poziom czytelnictwa w Polsce od lat jest fatalny. W 2006 roku po raz pierwszy połowa Polaków nie zajrzała nawet do jednej książki w ciągu roku. Później było już tylko gorzej. W latach 2015-2019 do przynajmniej jednej książki rocznie zaglądało (niekoniecznie przeczytało całą) zaledwie 37-39 proc. Polaków powyżej 15 roku życia – w tym są starsi uczniowie i studenci! Pandemia i izolacja społeczna spowodowały, że w raporcie za 2020 rok jest już mowa o 42 proc. co stanowi najlepszy wynik od sześciu lat. Ale prawdziwy poziom czytelnictwa pokazuje inna dana – procent osób które przeczytały w ciągu roku co najmniej 7 książek. W 2020 roku stanowili oni 10 proc. objętych badaniem a poziom 9-11 proc. czytających kilka książek jest stały od 2008 roku. Bardziej szczegółowe wyniki sondaży mówią, że w przypadku mężczyzn dwie książki na miesiąc czytał mniej więcej jeden procent respondentów płci męskiej. Kobiety wypadają w tym zestawieniu nieco lepiej, ale przecież w ich przypadku też nie można mówić o jakimkolwiek sukcesie.
Być może radni, którzy opowiedzieli się za chęcią likwidacji dwóch punktów bibliotecznych w gminie Łęczna należą do tych 58 proc. rodaków, którzy w ciągu roku nawet nie zajrzeli do jednej chociaż książki. A jeśli sami jednak czytają, to nie mają szacunku dla innych, zwłaszcza tych uboższych czytelników, dla których biblioteka to jedyna szansa na kontakt z książką.
Wniosek za likwidacją bibliotek poparła większość, czyli 12 z 21 radnych. Byli to: Czajkowski Michał (lista PIS), Fijałkowski Mariusz (obecnie PIS), Kotuła Piotr (lista Wspólna Sprawa), Łuczyński Jarosław (lista Wspólna Sprawa), Matczuk Krzysztof (lista Wspólna Sprawa), Mazurkiewicz Halina (lista Wspólna Sprawa), Okoń Renata (lista Wspólna Sprawa), Pasieczny Antoni (lista PIS), Pelica Grzegorz (lista PIS), Targoński Michał (lista PIS), Winiarski Piotr (lista PIS), Zawisza-Klimkiewicz Iga (lista PIS).
Filia Miejsko - Gminnej Biblioteki Publicznej im. Zbigniewa Herberta w Łęcznej mieszcząca się w Zakrzowie to swoiste lokalne centrum kultury z którego korzystają mieszkańcy samego Zakrzowa, ale także pobliskich miejscowości. Pod petycją o pozostawienie biblioteki, przygotowanej przez sołtysa wsi Krzysztofa Chałupnika, podpisało się kilkadziesiąt osób.
Kolejną biblioteką przeznaczoną do likwidacji jest filia na ul. Górniczej 12 mieszcząca się wraz z Osiedlowym Domem Kultury w tzw. kurzawce. Filia obsługuje największe osiedle w Łęcznej a korzystają z niej dorośli mieszańcy, ale także dzieci z pobliskiego przedszkola oraz zerówki. Mieszkańcy, czytelnicy i rodzice, są oburzeni stanowiskiem radnych i zapowiedzieli już obronę bibliotek.
- To bardzo szkodliwy projekt. Biblioteki powinny pozostać na swoich miejscach, nie można ich likwidować - powiedział burmistrz Łęcznej Leszek Włodarski. Apeluję do radnych o refleksję – dodał.
Pomysłodawcami uchwały zamiarowej i likwidacyjnej dwóch filii bibliotek są radni Halina Mazurkiewicz, Piotr Kotuła, Renata Okoń i Michał Taroński. To ich podpisy widnieją pod projektem uchwały, który 29 września trafił pod obrady Rady Miejskiej w Łęcznej.
Dlaczego radni chcą zamykać biblioteki? Oficjalnie radni chcą naprawiać kulturę poprzez jej likwidację? W pierwszym punkcie uchwały czytamy „W celu efektywniejszego wykonywania zadań gminy i gospodarowania środkami publicznymi, służącym zaspokajaniu potrzeb wspólnoty samorządowej w sferze kultury.”
Przyjęta przez radnych uchwała ma charakter zamiarowy tzn., że decyzja jeszcze nie jest ostateczna. W bibliotekach już pojawiły się listy poparcia dla tych instytucji. Czy radni posłuchają głosów swoich wyborców, czy też za pół roku zlikwidują dwie biblioteki?
Osobiście, z radnymi zgadzam się w jednym – potrzeby mieszkańców Łęcznej w sferze szeroko rozumianej kultury, a także rozrywki nie są odpowiednio zaspakajane. Dotyczy to całej działalności Centrum Kultury w Łęcznej, a nie tylko jego bibliotek. Od 2003 roku na jego czele stoi Eugeniusz Misiewicz, którego niewątpliwą zasługą jest sprawnie przeprowadzona w latach 2004-2007 generalna modernizacja budynku i jego otoczenia, co w znaczącym stopniu poprawiło funkcjonalność obiektu i estetykę tego miejsca. Niestety potem było już tylko gorzej. Oparcie działalności na corocznym festiwalu kapel podwórkowych, średnio ciekawych publikacjach (tzw. książki adresowe mieszkańców dawnej Łęcznej) i płatnych w większości zajęciach „kółek zainteresowań” nie spełnia oczekiwań mieszkańców. Organizowane jeszcze niedawno „Dni Łęcznej” bardziej przypominały gminne dożynki niż atrakcyjną imprezę dla mieszkańców miasta oddalonego o 25 km od wojewódzkiego Lublina.
Dla radnych z Łęcznej mam więc inną propozycję. Zamiast wylewać dziecko z kąpielą (likwidować biblioteki) lepiej zmienić skostniałe kierownictwo CK. Dogadać się z burmistrzem i może ściągnąć do Łęcznej jakiegoś młodego, wykształconego, ale już też odrobinę doświadczonego animatora kultury, może właśnie z pobliskiego Lublina. O ile nie będzie to kolejny „koleś czy kuzyn królika” to jest szansa, że mieszkańcy Łęcznej będą tłumnie zbierać się na wydarzeniach kulturalnych odbywających się w ich własnym mieście.
Ryszard Nowosadzki