– Lubelski Węgiel Bogdanka zmniejsza dobowe wydobycie węgla o około 25 proc. – taki komunikat przekazał Artur Wasil, prezes spółki. Po ogłoszeniu tej decyzji kurs akcji kopalni spadł o ponad 15 proc.
Prezes w oficjalnym komunikacie wskazał, że główną przyczyną ograniczenia wydobycia są utrzymujące się tej zimy wysokie temperatury, które doprowadziły do zmniejszenia zużycia energii elektrycznej. Dodatkowym czynnikiem były sprzyjające warunki do produkcji prądu z wiatraków. Ograniczenia w Bogdance mają obowiązywać do końca lutego, jednak z możliwością ich ewentualnego wydłużenia.
- Elastycznie i racjonalnie dostosowujemy naszą bieżącą produkcję do aktualnej sytuacji na rynku węgla – poinformował Sławomir Krenczyk, dyrektor ds. Relacji z Otoczeniem w LW Bogdanka. Do końca lutego obniżamy dobowe wydobycie do 24 tys. ton. Plan roczny - bez zmian – dodał. Lubelski Węgiel Bogdanka – jak podkreśla spółka – jest jednym z liderów rynku producentów węgla kamiennego w Polsce, wyróżniających się na tle branży pod względem osiąganych wyników finansowych, wydajności wydobycia węgla kamiennego oraz planów inwestycyjnych zakładających udostępnienie nowych złóż. W tej sytuacji decyzja racjonalna dla samej Bogdanki, dla całej gospodarki taka już nie jest.
Bo problemy nie występują w samej Bogdance. To polskie górnictwo dotyka kryzys. Z informacji Ministerstwa Aktywów Państwowych wynika, że w Polsce wydobycie węgla kamiennego maleje. Jednak w przypadku kopalni Bogdanka wydobycie 2 lata temu wyniosło 9 mln ton, a w ubiegłym roku – 9,45 mln ton, a sprzedaż 9,35 mln ton. Co więcej według wstępnych wyników finansowych za 2019 r. przychody ukształtowały się na poziomie 2,25 mld zł, a zysk netto w wysokości 309,2 mln zł.
Tymczasem w kraju zapasy węgla rosną. Dane Agencji Rynku Energii są nieubłagane: zwały węgla przy firmach energetycznych wyniosły już prawie 8,8 mln ton węgla na początku października 2019 r. Do tego jednak trzeba jeszcze doliczyć 4,7 mln ton węgla leżącego na kopalnianych hałdach. Jednocześnie w ostatnich latach rósł import tego surowca – głównie z Rosji. Dlaczego? Bo rosyjski węgiel jest tańszy. U nas węgiel kosztuje 70–80 dolarów za tonę, a w Rosji – 60.
Ograniczenie wydobycia węgla bardzo źle przyjmują górnicy w Bogdance. Krążą plotki, że zmniejszenie wydobycia jest wymuszone przez śląskich górników, których reakcji rząd się obawia. Nie wiem jaka jest prawda w tym względzie. Wiadomo natomiast, że górnicy z PGG ostro zaprotestowali przeciwko importowi węgla z Rosji i brakowi satysfakcjonujących ich podwyżek płac. Domagali się 12 proc. wzrostu wynagrodzeń. W poniedziałek od godziny 6 do 8 trwały strajki ostrzegawcze we wszystkich kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej. W tym czasie górnicy nie zjechali pod ziemię i nie rozpoczęli wydobycia. Rozsypywali też węgiel w biurach posłów ze Śląska, w tym w biurze premiera Mateusza Morawieckiego. We wtorek górnicy zablokowali też szeroki tor kolejowy w Sławkowie k. Dąbrowy Górniczej. Na 28 lutego górniczy związkowcy ze Śląska planowali też masowe protesty w Warszawie.
Po rozmowach z zarządem spółki, w których uczestniczył wicepremier Sasin, górnicy wstępnie dogadali się z pracodawcą i ich pensje wzrosną o 6 proc. z datą od 1 stycznia 2020 roku. Nie pojadą już okupować Warszawy, ale 21 kwietnia przedstawiciele resortu aktywów państwowych i związkowcy zasiądą do rozmów. Obie strony mają przedstawić koncepcje rozwiązań systemowych w sektorach węgla kamiennego i energetyki.
Nie ulega wątpliwości, że era węgla się kończy. Nieodwracalnie. Należy też jednak wiedzieć, że w polskich uwarunkowaniach nie jest możliwe, jak na przykład w Anglii, odejście od węgla już w 2025 roku. Bliższe nam są raczej niemieckie prognozy mówiące o ich zaprzestaniu korzystania z węgla do roku 2038-2040. W naszym przypadku nawet dłuższe – może do 2050 roku w przypadku najnowszych i najnowocześniejszych bloków energetycznych. Jednocześnie musimy rozumieć, że im później zaczniemy się przestawiać na inne źródła energii, tym mniej konkurencyjna będzie nasza gospodarka, bo energia stanowi istotny koszt wytworzenia produktów.
Polskie górnictwo wydobywa węgiel coraz drożej, a przyczyny są niezależne od nas. - W dalszym ciągu będą rosły wynagrodzenia, do tego dojdą podwyżki cen energii. Choćby z tytułu tych dwóch elementów będą zwiększały się koszty pozyskiwania surowca – mówi ekonomista Marek Zuber. Ja dodałbym jeszcze jeden istotny element – mamy do czynienia z coraz trudniej dostępnymi złożami, bierzemy węgiel z coraz głębszych pokładów i to też w dużym stopniu warunkuje wzrost kosztów wydobycia. W tej sytuacji ograniczanie wydobycia węgla w polskiej kopalni, która ten węgiel pozyskuje najtaniej jest jednak niedopuszczalne, a rolą rządu, który bezposrednio lub posrednio jest właścicielem kopalń jest takie sterowanie gospodarką, by wydobywać węgiel tam gdzie jest to ekonomiczne.
Przed nami – czy się to komuś podoba czy nie – jedna droga. Rozwijanie czystej energii, budowa przemysłu wytwarzającego urządzenia dla tej „ekologicznej” energii, ale także ograniczanie importu węgla, do czasu kiedy w kraju (może właśnie na Śląsku, powstanie ten przemysł). A import osiągnął rozmiary groźne już dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. W 2018 r. padł importowy rekord. Z zagranicy sprowadziliśmy prawie 20 mln ton tego surowca, z czego blisko 13,5 mln ton z Rosji. To stanowiło już aż 21 proc. polskiego wydobycia. W tym roku jest mniejszy – ale tylko dzięki ciepłej zimie.
Ryszard Nowosadzki
Łęczna 21 lutego 2020
Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.