Władze nazwały to sukcesem. I podobno wszyscy są szczęśliwi, że targowisko ze Starówki zostało przeniesione na Pasternik. Być może byłby to sukces, bo ilość handlujących wydaje się większa. Jednak zadziwia bałagan przy organizacji nowego targu.
Gdy tworzono bazar przy ulicy Polnej i Braci Wójcickich, to najpierw powstał obiekt z całym zapleczem, a dopiero potem wpuszczono kupców. Na Pasterniku jest odwrotnie. Skutkiem tego gdy jest sucho wszystko pokrywa kurz podniesiony z ziemi. W tym kurzu odbywa się handel. Podczas deszczu „atrakcję” stanowi błoto. Dodatkowo "alejki" są tak równe, że wyprawa na zakupy na nowym targowisku zamienia się w survival. Wiedzą o tym zwłaszcza osoby na wózkach i z dziećmi w spacerówkach. Inna sprawa to fakt, że w dzień targowy skutecznie utrudniona została praca firm budowlanych, które mają swoje siedziby przy tych ulicach. Wiadomo, że infrastruktura dopiero ma powstać. Tylko dlaczego nie zrobiono tego we właściwej kolejności?
(pro)