Najbliższa niedziela będzie pierwszą z wielu, podczas której w dużej części placówek handlowych w Polsce będzie obowiązywał ustawowy zakaz prowadzenia działalności. To wynik ustawy forsowanej przez Solidarność i uchwalonej przez PiS.
Trudno dzisiaj powiedzieć jakie będą skutki gospodarcze i społeczne ustawy. Polacy różnią się w jej ocenie, chociaż nie natknąłem się na wiarygodne sondaże w tej sprawie. Pewnie dowiemy się o tym za kilka miesięcy. Tak samo jak o tym co naprawdę o zakazie myślą nie tylko klienci sklepów ale i ludzie w nich pracujący. Póki co, na pewno tylko wiadomo, co myślą pracodawcy.
– Takie rozwiązania powodują konieczność zmiany grafików czasu pracy zatrudnionych, niejednokrotnie przejście na inny system czasu pracy lub nawet ograniczenie zatrudnienia w przypadku największych sieci handlowych. Ograniczenie dni, w których pracownicy mogą świadczyć pracę w sklepach, spowoduje powstanie u pracodawcy nadwyżki puli czasu pracy, jaką dysponuje on u każdego zatrudnionego – twierdzi na przykład Aleksander Kuźniar, specjalista w zakresie prawa pracy.
Jak będzie naprawdę pokaże czas. Czytelnikom tylko przypominamy, że w najbliższą niedzielę nie bardzo mają co liczyć na uzupełnienie zapasów. Bo na przykład stacje benzynowe – gdzie wolno handlować – już dziś mają spore marże, a kiedy pozbywają się konkurencji, to pewnie jeszcze je podniosą.
Łęczna 10 marca