Powiat łęczyński jest mocno zadłużony. Od lat. Dzisiaj dług ma wielkość 14,5 mln zł. Ale za poprzedniej kadencji, kiedy rządziła prawica w koalicji z PiS, nie było wiele lepiej. W 2014 roku zadłużenie powiatu wynosiło ponad 12 mln zł. Czy przy ok. 60 milionowym budżecie powiatu to dużo czy mało?
Zaczęło się od długów
Liczyć można różnie, czasem w zależności od intencji jakimi kieruje się piszący. Około 266,5 zł długu na mieszkańca powiatu łęczyńskiego, to niewiele w porównaniu do długów „wypracowanych” przez wiele krajowych gmin. Najbardziej zadłużoną gminą w Polsce (po trzech kwartałach 2017 r. - dane MF) są Ostrowice, gdzie nieudolne władze doprowadziły do tego, że każdy mieszkaniec jest statystycznie „winny” aż 18,6 tys. zł.
Porównywanie gmin, a już zwłaszcza miejskich, do powiatów, gdzie struktura dochodów jest zupełnie inna, nie ma jednak większego sensu. Najbardziej miarodajne jest skonfrontowanie samych powiatów. I tu z pomocą przychodzi ranking pisma samorządu terytorialnego. Powiat łęczyński pod względem wskaźnika zdolności kredytowej, dobrze określającego poziom zadłużenia ale i możliwość spłaty długu, był w latach 2014-16 na 302 miejscu w kraju (na 314 powiatów). Pozycja powiatu wśród 50 samorządów z najmniejszą zdolnością kredytową utrzymuje się właściwie od lat 2007-09. Jedynie za lata 2012-14 łęczyńskie sklasyfikowano na 63 miejscu od końca, co wielkiej różnicy nie czyni. Gorszą pozycję, wśród powiatów Lubelszczyzny, od lat 2011-13 ma tylko powiat włodawski.
Nie będę teraz zajmował się tutaj przyczynami tak słabej od lat kondycji powiatu łęczyńskiego. Przyjdzie jeszcze na to czas. Ważniejsze wydaje się znalezienie sposobów wyjścia z trudnej sytuacji. O tym, że jest naprawdę poważna świadczy chociażby stanowisko Regionalnej Izby Obrachunkowej w Lublinie. RIO oceniając rutynowo gospodarkę powiatu wskazało na problemy finansowe. Jako jeden ze sposobów naprawy finansów wskazało na wprowadzenie oszczędności w oświacie.
Wszyscy dokładają do oświaty
Obecny system finansowania oświaty nie przystaje do rzeczywistości – tak uważa spora część samorządowców w kraju. Powiat łęczyński nie jest tu wyjątkiem. Jak większość samorządów z własnych niewielkich dochodów dokłada do tego, co daje budżet państwa na funkcjonowanie szkół. W niektórych jednostkach jest jeszcze gorzej. Według danych ministerstwa finansów w 2016 roku Międzyzdroje, których budżet opiewał na 48 mln zł, na oświatę zaplanowały 10,73 mln zł. Budżet państwa dołożył do tego jedynie 2 mln 854 tys. zł.
Trochę lepiej nie znaczy dobrze. Regionalna Izba Obrachunkowa już dwukrotnie przypominała zarządowi, że musi podjąć się reorganizacji oświaty. Dlaczego?
Przy stałych kosztach związanych z utrzymaniem powiatowych jednostek oświatowych, w latach 2015-2017 powiat dołożył z własnych środków, poza rządową subwencją oświatową, kwotę ok. 8,3 mln zł. Tylko w 2017 roku pomimo wprowadzenia znacznych oszczędności powiat zmuszony był dopłacić do oświaty ok. 3,3 mln zł.
Przy dotychczasowej sieci szkół, ilość pieniędzy, które na oświatę trzeba dokładać, będzie tylko rosnąć i to z powodów niezależnych od samorządu. Po prostu na skutek niżu demograficznego. Dzisiaj uczniów Zespołu Szkół Górniczych w Łęcznej i Zespołu Szkół im. Króla Kazimierza Jagiellończyka w Łęcznej jest ok. 700 osób, podczas gdy w roku szkolnym 2014/2015 tylko w jednej z tych szkół uczyło się 939 uczniów. Mniej uczniów to mniejsza dotacja od rządu.
W grudniu 2017 r. starostwu zabrakło pieniędzy na wypłatę nauczycielskich pensji w terminie. Tegoroczny budżet oświatowy jest zaplanowany jedynie do 15 września. Zarząd szuka więc środków potrzebnych na funkcjonowanie szkół w ostatnich kwartałach roku.
Połączyć zamiast likwidować
Wymyślono, że najmniej bolesnym sposobem będzie połączenie paru szkół w jedną. Pojedyncza dyrekcja, oszczędności na administracji ... Postanowiono połączyć w jeden organizm mieszczące się w tym samym budynku szkoły: Zespół Szkół im. Króla Kazimierza Jagiellończyka i Zespół Szkół Górniczych oraz dodatkowo Zespół Szkół z Ludwina.
Nauczyciele i ich związki wpadli w histerię – ogłosili, że to zamach na uczniów i tradycje szkół. Władze powiatu też do końca nie powiedziały prawdy. Mówili o redukcji dyrekcji i nielicznych pracowników administracji. O tym, że dojdzie też najprawdopodobniej do zwolnienia lub ograniczenia etatów kilku-kilkunastu nauczycieli już nie wspomnieli. Atmosferę podgrzewał jeden z łęczyńskich portali (blogów?), konsekwentnie nazywając połączenie szkół ich likwidacją.
Poszły donosy do wojewody, sprawą zajmował się lokalny poseł. Zaczęto przebąkiwać o wprowadzeniu komisarza w miejsce obecnych władz z wyboru. Rzeczywiście po piśmie „mieszkańców” wojewoda rozważał taki wariant. 9 grudnia 2017 roku zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych i administracji z sugestią by minister rozważył możliwość wystąpienia do premiera z wnioskiem o zawieszenie organów powiatu łęczyńskiego i ustanowienie zarządu komisarycznego. Według posiadanych informacji „minister zasugerował wojewodzie przeprowadzenie we współpracy z Regionalną Izbą Obrachunkową w Lublinie analizy bieżącej sytuacji finansowej powiatu”.
Wcześniej, bo 21 listopada 2017 r. na sesji rady powiatu, radni przyjęli uchwały intencyjne zmierzające do połączenia szkół. Za takim rozwiązaniem było 8 radnych, 4 przeciw, 1 się wstrzymał. Pomimo zaskarżenia uchwał do wojewody, jego służby prawne nie stwierdziły podstaw do uchylenia uchwał intencyjnych. Zdanie zmienili natomiast sami radni. 30 stycznia na sesji decydującej o strukturze szkół w powiecie, 8 radnych głosowało za połączeniem szkół, 8 było temu przeciwnych. Radny Andrzej Grzesiuk, który miesiąc wcześniej zalecał oddanie głosu za połączeniem, zagłosował przeciwko. Na obradach nie był obecny radny Adam Niwiński.
Wszystko niejako rozstrzygnęła kurator oświaty, która po prostu nie zgodziła się na połączenie szkół.
Co dalej?
Na jakiś czas wszystko zostało po staremu. Oddzielne szkoły będą zaciekle walczyć o nowych uczniów, bo spora część młodzieży, jak zwykle, wybierze kształcenie w Lublinie. Trudno się dziwić. Chociaż generalnie biorąc lubelska oświata też potęgą w kraju nie jest, to jednak zajmuje widoczne miejsce na oświatowej mapie Polski. Jak by nie było Technikum Elektroniczne im. Obrońców Lublina 1939 r. z Lublina, w rankingu techników zajęło 3. miejsce w Polsce (w 2017 było 5.). Wśród liceów nie jest już tak dobrze, ale najlepsze nasze liceum – Pallotyńskie LO im. Stefana Batorego z Lublina zajęło 25. miejsce. W pierwszej setce krajowych techników było jeszcze siedem szkół – głównie z Lublina, ale i z Łukowa, Puław oraz Lubartowa. Wśród liceów z regionu wyróżniono jeszcze cztery – z Lublina i perełkę z Zamościa.
Szkół z Łęcznej nie było. Znalazło się za to na przykład technikum z Czchowa – 208. miejsce z miejscowości o trochę ponad 2 tys. mieszkańców, czy z Bobowej, które zajęło 202. miejsce, mając w 2016 r. 3101 mieszkańców.
To, że żadne łęczyńskie technikum nie znalazło się nawet wśród 300 sklasyfikowanych w kraju, nie oznacza jednak, że takie szkoły nie są w powiecie potrzebne. Wielu uczniów i rodziców, z różnych powodów, wybierają najbliższą szkołę, która też godnie wykształci młodzież. Tylko dęcie w surmy zbrojne, kiedy nie ma się armat jest mało poważne.
Póki co 30 stycznia 2018 r. radni powiatu łęczyńskiego przegłosowali uchwałę o zaciągnięciu kredytu konsolidacyjnego – na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Pozwoli to na mniejsze wydatki z tytułu zadłużenia o ok. 300-350 tys. zł rocznie. Wydłuży też termin spłaty kredytu z 2030 na 2040 rok. Jednocześnie wzrost odsetek z powodu tej umowy można dzisiaj szacować na 2 mln zł. Te dodatkowe obciążenia powiatowej kasy powinny pozwolić opłacić oświatę oraz zrealizować dofinansowywany przez UE projekt drogowy dotyczący przebudowy drogi – od ronda w Nadrybiu do okolic jeziora Sumin.
Ryszard Nowosadzki
Nie stając po żadnej stronie „oświatowego” konfliktu wydaje mi się, że stan obecny oznacza tylko klęskę obu stron – „reformatorów i tradycjonalistów”. A problem, jak kukułcze jajo, zostanie podrzucony nowej władzy. Władzy wybranej w powszechnych wyborach. Wybierajmy więc mądrze – RN.