W niektórych regionach mieszkańcy już masowo rezygnują z instalacji fotowoltaicznych. Powód? Wcześniej planowane, a 29 października przegłosowane przez Sejm głosami PiS i niektórych przystawek zmiany prawa. Kto nie zdąży do 31 grudnia 2021r, straci nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych przez najbliższe kilkanaście lat, bo za wyprodukowany przez siebie prąd będzie musiał płacić. Są jednak jeszcze tacy, którzy chcą skorzystać z unijnego programu, bo nie wiedzą co szykuje im rząd PiS.
Za uchwaleniem ustawy głosowało 225 posłów, przeciw było 212, a jeden poseł wstrzymał się od głosu. Chwilę wcześniej posłowie odrzucili wniosek klubu Koalicji Obywatelskiej o odrzucenie projektu w całości. Ostatnia nadzieja w Senacie i braku w PiS 231 popierających podczas głosowania w Sejmie za projektem, który niszczy bez emisyjną produkcję prądu w Polsce. Dlaczego? Bo Polacy, przy wsparciu Unii Europejskiej za dużo produkują prądu, co szkodzi państwowym spółkom energetycznym. PiS sam podcina gałąź na której siedzi.
Tymczasem zainteresowanie solarami w kraju było olbrzymie. Na przykład w gminie Milejów w pierwszej edycji programu instalacji fotowoltaicznych zainstalowano ponad 300 urządzeń do wytwarzania prądu, w aktualnej podobnie, tylko prawdopodobnie większości już nie uda się skorzystać z korzystnej formy rozliczeń z państwowymi gigantami energetycznymi. W gminie Cyców w ramach dwuletniej inwestycji powstaje też ok. 300 instalacji fotowoltaicznych, gmina dopłaca 3 tys. zł do takich instalacji w ramach innego projektu. W gminie Ludwin jeszcze w ubiegłym roku w ramach projektu z osi Energia przyjazna środowisku znalazło się 146 chętnych na na instalacje fotowoltaiczne. Wszędzie liczba chętnych rosła.
I tak było nie tylko w powiecie łęczyńskim. W 2020 roku Polska znalazła się na 4-tym miejscu pod względem przyrostu mocy zainstalowanej PV w Unii Europejskiej. Wyprzedziły nas tylko Niemcy, Holandia i Hiszpania. Według prognoz IEO Polska w 2021 roku, po raz kolejny z rzędu, utrzyma tak wysoką pozycję w UE. IEO ocenia, że na koniec 2021 roku moc zainstalowana w PV w Polsce może o przekroczyć 6 GW i zrównać się z mocą farm wiatrowych sprzed roku.
Gdy porównamy zainstalowane moce w elektrowniach fotowoltaicznych w Polsce na koniec lipca zeszłego i na koniec tego samego miesiąca 2021 roku okazuje się, że w tym okresie całkowita moc fotowoltaiki w naszym kraju wzrosła o 3 GW, czyli ponad dwukrotnie. Z najnowszego raportu Agencji Rynku Energii wynika, że na koniec lipca 2021 roku w Polsce działały elektrownie fotowoltaiczne o mocy 5626,4 MW, podczas gdy przed rokiem zainstalowane było w krajowej fotowoltaice 2671,4 MW.
Na koniec lipca w Polsce zainstalowanych było już 631 214 mikroinstalacji fotowoltaicznych, których łączna moc wynosiła 4197,9 MW, co stanowiło 74 proc. ogólnej mocy PV w naszym kraju. Technologia fotowoltaiczna odpowiadała jednocześnie aż za 99,9 proc. wszystkich mikroinstalacji OZE.
Największym źródłem OZE pod względem zainstalowanych mocy nadal pozostaje lądowa energetyka wiatrowa. Na koniec lipca mieliśmy zainstalowane w farmach wiatrowych 6 673,9 MW, co było wynikiem lepszym o niewiele ponad 600 MW w porównaniu do końca lipca 2020 r. To znów efekt działania PiS, który obejmując władzę wprowadził prawo ograniczające zdecydowanie rozwój lądowej energetyki wiatrowej. A właśnie energetyka wiatrowa i fotowoltaika rozwija się najszybciej i daje nam najwięcej czystej energii elektrycznej.
Mniejsze moce od wiatru i fotowoltaiki są natomiast zainstalowane w energetyce wodnej (983 MW na koniec lipca), w elektrowniach biomasowych (816 MW) oraz elektrowniach biogazowych (247,5 MW).
Fotowoltaika posiada natomiast nadal relatywnie niewielki udział w miksie wytwarzania energii elektrycznej, która trafia do krajowego systemu elektroenergetycznego. W lipcu wyniósł on 2,39 proc., a z OZE więcej wytworzyły elektrownie wiatrowe (8,4 proc.), oraz elektrownie biomasowe (3,3 proc.). Miesiąc wcześniej udział PV wyniósł 2,15 proc., a dwa miesiące wcześniej 1,68 proc. Rząd PiS postanowił jednak zaatakować tzw solary.
Zgodnie z przeforsowanymi zmianami, energię – którą wyprodukuje instalacją fotowoltaiczną Kowalski - będzie trzeba zużywać od razu, natomiast nadwyżkę odsprzedawać. Co gdy prądu zabraknie? Wtedy trzeba będzie dokupić.
Ustawa wprowadza zobowiązanie do sprzedaży nadwyżki energii (po cenach rządu), którą wprowadzają do sieci. Jednocześnie kiedy ich zapotrzebowanie na energię będzie większe, niż ich produkcja z paneli fotowoltaicznych (np. zimą), to będą za nią płacić tak samo, jak inni odbiorcy prądu. Ponadto zapłacą też za dystrybucję, z tą różnicą, że będzie im przysługiwać raptem 15-procentowy rabat na opłatach zmiennych dystrybucyjnych dla energii wprowadzanej do sieci oraz zmagazynowanej tam przez osoby i podmioty niebędące przedsiębiorcami.
Dziś prosumenci produkujący energię w instalacjach do 10 kWp rozliczają się w stosunku 1 do 0,8. Za jedną jednostkę energii wprowadzoną do sieci mogą pobrać za darmo 0,8. Przy większych instalacjach (powyżej 10 kWp) ten stosunek wynosi 1 do 0,7. Jest to system net meteringu wykorzystujący mechanizm opustów. Mówiąc prosto – do końca roku obowiązuje system wirtualnego magazynowania nadwyżek produkcji. Trafia ona do sieci, a potem prosument odbiera bezpłatnie 80 proc. tego, co oddał. Dlatego w większości przypadków posiadacze instalacji za prąd nie płacą nic. To oznacza jednak duże koszty dla firm energetycznych. Dlatego to rozwiązanie, dla PiS, nie mogło się długo utrzymać.
Rząd konieczność wprowadzenia zmian tłumaczył faktem, że liczba prosumentów gwałtownie rośnie, a przez to rośnie także obciążenie sieci energetycznych (szczególnie tych niskiego napięcia).
Osobiście uważam, że PiS przestraszył się sukcesu obywateli, którzy inwestując w fotowoltaikę otrzymywali prawie darmową energię i rząd PiS nie mógł nic na tym zarobić. Nie mógł im łaskawie „nic dać”. Zawdzięczali to sobie sami a nie władzy. Tym bardziej, że wsparcie finansowe otrzymywali od UE (dopłaty), której PiS jednak raczej nie znosi.
Jakie będą skutki? Obecni prosumenci, którzy mają podpisaną umowę, zachowają dotychczasowe warunki przez 15 lat. Po tym czasie umowa wygasa i będzie konieczność podpisania nowej - zgodnej z zasadami, które będą obowiązywać wtedy. Czy nowi, kiedy się o nowych warunkach dowiedzą zechcą inwestować? Raczej nie. Stracimy szansę na ekologiczną energię, najszybciej się rozwijającą. Wydaje się jednak, że interes partyjny PiS znowu wygrywa z interesem Polaków. Taki mamy rząd.
Łęczna 31 października 2021
Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.