„Niech PO nie bajeruje, nie udaje, że chodzi o restrukturyzację. Chodzi o likwidację” - mówił eurodeputowany Ryszard Czarnecki z PiS. „Sektor górniczy wprowadził do państwa 200 mld złotych od czasu transformacji ustrojowej. To rząd zarządza kopalniami, to nie kopalnie są nierentowne, tylko rząd jest nierentowny i wymaga restrukturyzacji” – oceniał Paweł Kukiz. Pod naciskiem związków zawodowych, a także takich jak wyżej opinii, rząd podjął decyzję o restrukturyzacji Kompanii Węglowej, która w ostatecznym kształcie z rozwiązaniami rynkowymi niewiele miała wspólnego.
Dzisiaj, kilka miesięcy po tych zdarzeniach, Kompania Węglowa wcale nie ma się lepiej. Ocaliła co prawda kopalnie i miejsca pracy na Śląsku, ale nikt nie wie na jak długo. Powód jest prosty – problem stanowią wysokie koszty wydobycia węgla. Kompania upłynnia na gwałt swoje zapasy węgla, co powoduje problemy innych uczestników rynku węglowego. Sytuacja na polskim rynku węgla energetycznego robi się coraz bardziej nerwowa. Producenci surowca wskazują wręcz, że Kompania Węglowa psuje rynek oferując węgiel poniżej kosztów jego wytworzenia.
- Rynek jest zły, ale to nie my jesteśmy kreatorem rynku, bo Silesia ma w nim udział na poziomie 2-3 proc. - mówi w mediach Michal Heřman, prezes Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia. - Ceny są takie, że po prostu brak mi słów. Musimy się do tego dostosować. Wyjścia są dwa: spółka albo będzie rentowna, albo zostanie zamknięta - podkreśla Michal Heřman. - Musimy się bronić i nie zawahamy się podjąć wszelkich kroków prawnych wobec Kompanii Węglowej, które pozwolą nam ochronić naszą kopalnię, a przede wszystkim miejsca pracy w niej – wtóruje mu w rozmowie z portalem wnp.pl Dariusz Dudek, przewodniczący Solidarności w PG Silesia. - Jeżeli ma zostać udzielona pomoc publiczna, to niech ona zostanie udzielona wszystkim firmom górniczym, również i tym prywatnym. Zachodzi poważne podejrzenie sprzedaży przez Kompanię Węglową węgla poniżej kosztów jego produkcji. Na rynku można usłyszeć o sprzedaży miałów energetycznych po około sto złotych za tonę. My coraz bardziej obawiamy się o naszą kopalnię. Przecież prezes Silesii wyraźnie podkreślił, że albo będzie ona rentowna, albo zostanie zamknięta – mówi.
Źle się dzieje również w naszej Bogdance. Spółka pod wpływem sytuacji rynkowej rozpoczyna optymalizację kosztów. Zwolnienia czekają kilkaset osób. Pozostali zarobią mniej. Plany inwestycyjne zostaną zredukowane. Taki obraz wyłania się z komunikatów spółki. - Naszym priorytetem jest obecnie optymalizacja struktury i poziomu wydobycia, oraz dalsza redukcja kosztów działalności i programu inwestycyjnego, tak aby dostosować Spółkę do działalności w obecnych i spodziewanych trudnych warunkach rynkowych – mówi Zbigniew Stopa, prezes zarządu LW Bogdanka.
W materiałach kopalni można też przeczytać, że „Zgodnie z planem oszczędnościowym, Spółka prowadzi również politykę zmierzającą do zmniejszenia zatrudnienia i dostosowania go do planowanego poziomu wydobycia. W 2015 r. przewidziany jest spadek zatrudnienia o 145 osób średniorocznie i ponad 350 na koniec roku. Ograniczenie zatrudnienia odbywa się poprzez planowane odejścia na emeryturę pracowników, który nabyli takie prawa oraz nieprzedłużanie umów zawartych z pracownikami zatrudnionymi na czas określony. W ramach programu oszczędnościowego na 2015 r. przewidziane jest również ograniczenie usług obcych w tym outsourcingu oraz dostosowanie robót przygotowawczych do planowanego poziomu wydobycia”.
Efekty porozumienia na Śląsku nie napawają optymizmem. Zachowano na razie miejsca pracy w nierentownych kopalniach państwowych, ubywa stanowisk pracy w tych, co są rentowne, ale prywatne. Co będzie dalej?
R. Nowosadzki