Już w najbliższą niedzielę, 13 października, rowerzyści z Łęcznej i okolic mogą wziąść udział w rajdzie zamykającym tegoroczny…
Czytaj całośćPracownica banku kradła tożsamości
Pracownica banku kradła klientom banku tożsamość. Wykorzystując ich dane osobowe zakładała rachunki i zaciągała na nie pożyczki, tzw. „chwilówki”. Małgorzata S. usłyszała ponad sto zarzutów.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Jak ustalono, 27-latka działa w latach 2013-2014. Pracowała w jednej z placówek bankowych w Lublinie i wykorzystywała dane klientów. Co prawda w danych osobowych klientów nie zgadzały się adresy zamieszkania, ale to w istniejącym systemie działało tylko na niekorzyść oszukanych. Ofiary oszustki dowiadywały się o rzekomo zaciągniętych kredytach dopiero w momencie gdy do ich drzwi dobijali się przedstawiciele firm windykacyjnych. Ci w dziwny sposób trafiali pod dobry adres, monity o zaleganiu z płatnościami od firm pożyczkowych nie!
Jedna z pokrzywdzony osób zawiadomiła prokuraturę. Wtedy wyszło na jaw, że takich spraw jest o wiele więcej. Sprawą zajęli się kryminalni z komendy wojewódzkiej. 18 października 27-latka została doprowadzona do prokuratury gdzie postawiono jej aż 130 zarzutów. Dotyczą one zarówno wyłudzeń, jak i podrabiania dokumentów. Zgromadzony dotychczas materiał pozwala mówić o wyłudzeniu 300 tys. zł i usiłowaniu wyłudzenia kolejnych 600 tys. zł. Podejrzana nie przyznała się do zarzucanych jej czynów.
Pokrzywdzonych w sprawie jest około 40 firm pożyczkowych. Małgorzata S. wykorzystała dane 55 osób. Kobieta została aresztowana na 3 miesiące.
W świetle powyższych informacji wina oskarżonej wydaje się oczywista. Mnie jednak interesuje inny aspekt sprawy. Dlaczego można tak łatwo popełnić przestępstwo. Moim zdaniem winny jest system, funkcjonujące prawo. W dobie internetu coraz więcej spraw załatwia się za jego pomocą. I dobrze, jeśli ktoś tego chce. Niestety na oszustwo narażony jest każdy, nawet jeśli nie korzysta z internetu.
Co jakiś czas słyszymy o kradzieży danych z instytucji a nawet systemów bankowych. Wtedy każdy może stać się ofiarą złodziei, a łatwość uzyskania „chwilówki” przekleństwem. Z powodu wziętego na WASZE dane kredytu, będziecie musieli udowadniać, że nie jesteście wielbłądami, a cała machina prawa zamiast pomagać, to będzie WAS traktować jako potencjalnych przestępców. O łobuzach z firm windykacyjnych nie mówiąc. Jednym z powodów jest wywodzące się z komuny prawo, że list polecony nie odebrany w ciągu 2 tygodni uważa się za doręczony i rodzący skutki prawne – jakby ludzie nie wyjeżdżali na urlopy albo nie zmieniali miejsca zamieszkania. Ba niektóre banki uznają, że wysyłając nawet list zwykły dostatecznie informują. Sprawa jest tak poważna, że do niej wrócimy.
- R. Nowosadzki