Już w najbliższą niedzielę, 13 października, rowerzyści z Łęcznej i okolic mogą wziąść udział w rajdzie zamykającym tegoroczny…
Czytaj całośćList gończy poskutkował. Pomogli internauci?
Domniemany oprawca szczeniaczka Fijo, za którym rozesłano list gończy – publikowany na naszej stronie – został zatrzymany w piątek po południu w Ostaszewie (województwo kujawsko-pomorskie), kilkanaście kilometrów od swojego domu w Chełmży. To właśnie tam żona Bartosza D. znalazła ledwo żywego psa w kałuży krwi.
Po tym, jak prokuratura opublikowała wizerunek mężczyzny, w poszukiwania włączyły się setki tysięcy internautów. Sprawa skatowanego szczeniaka poruszyła serca i umysły ludzi. Policja odbierała mnóstwo sygnałów od osób, które chciały pomóc zatrzymać 30-latka. Być może po jednym z takich sygnałów, kryminalnym z bydgoskiej komendy udało się najpierw namierzyć, a w piątek po południu zatrzymać poszukiwanego mężczyznę.
Był zaskoczony, nie stawiał oporu. Mężczyzna trafi na 14 dni do aresztu, bo taką decyzję podjął sąd w Toruniu, jeszcze w trakcie poszukiwań. Mężczyzna w najbliższym czasie zostanie przesłuchany, usłyszy także zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 3 lat więzienia.
Do masakry szczeniaka doszło 27 stycznia. Mieszkanka Chełmży wraz z dwójką dzieci wróciła do domu. Tam zastała psa w kałuży krwi. Jej mąż nie był w stanie wyjaśnić, co się stało. Najpierw miał twierdzić, że Fija potrącił samochód, potem, że się na niego przewrócił. Nikt w tę wersję jednak nie uwierzył, a mężczyzna uciekł. To jego żona przekazała psa obrońcom praw zwierząt.
Stan Fijo wciąż jest poważny. Pies miał złamany kręgosłup w czterech miejscach, żebra połamane obustronnie, a także wybite zęby. Szczeniak przeszedł operację neurochirurgiczną w specjalistycznej klinice w Czechach. Obecnie przechodzi rehabilitację w ośrodku w Bielsku-Białej. Nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie chodził.
Źródło: TVN24 Pomorze, tvn24.pl
- za tvn24