Już w najbliższą niedzielę, 13 października, rowerzyści z Łęcznej i okolic mogą wziąść udział w rajdzie zamykającym tegoroczny…
Czytaj całośćZamkniemy Mazury na kłódkę?
Wielkie Jeziora Mazurskie zawsze uważane były za dobro narodowe. Dziesiątki tysięcy ludzi korzystało z dobrodziejstw słońca, wody i dużych przestrzeni. W 2016 roku na Warmię i Mazury przyjechało prawie 1 milion 300 tysięcy turystów. To 13 proc. więcej niż w 2015 r. Jednak z obliczeń wynika, że standardowy turysta na Warmii i Mazurach spędza jedynie 2,5 dnia. Dłużej na Mazurach spędzają czas tylko wodniacy – ich pobyt trwa od tygodnia do dwóch. W tym roku na Mazury mogą jednak przyjechać tylko nieliczni z nich.
Wcześniej tygodniowy pobyt na żaglach kosztował tu tyle, że przeciętnie zarabiający mógł sobie pozwolić na taki wypad. Czarter średniej jakości jachtu to był wydatek do 700 zł na osobę. Niezbędne korzystanie z portów (cumowanie, umywalnie, toaleta) to był koszt ok. 100 zł. Wyżywienie, o ile wszystkie posiłki sporządzało się we własnym zakresie to ok. 250 zł, chyba, że ktoś chciał jeść obiady w lokalach gastronomicznych, to trzeba było się liczyć z wydatkiem nawet 400-600 zł. Razem spędzenie tygodnia na mazurskich wodach, bez kosztów dojazdu, to był wydatek 1100-1700 zł na osobę. Bez dodatkowych rozrywek.
Dzisiaj, dzięki podatkom wprowadzonym w tym roku przez PiS koszt tygodniowego żeglowania po Mazurach może wzrosnąć nawet podwójnie. Dokładnie ile, jeszcze nie wiadomo, bo właściciele portów i przystani w wielu przypadkach nie otrzymali pism z nowymi stawkami i nie wiadomo jaką część podatku przerzucą na odwiedzających Mazury. Znane są jednak nowe stawki od tych, do których takie pismo od właściciela Mazur, czyli państwowych Wód Polskich już dotarło - wprowadzono stawkę 8,89 zł za mkw. pomostu i 5 zł za mkw. przystani lub kąpieliska. To dziesięć razy więcej niż pod koniec ubiegłego roku przedstawiciele właścicieli portów wynegocjowali podczas konsultacji społecznych w Sejmie!
Od stycznia tego roku Przedsiębiorstwo Wody Polskie stało się właścicielem całej wody w Polsce. Podatek-opłata za dostęp wód traktowany jest jako usługa państwowego przedsiębiorstwa Wody Polskie. Skoro usługa to „właściciel Mazur” zinterpretował to po swojemu i do ogólnego rachunku dolicza jeszcze VAT. Gdy cennik powstawał, za kompromis były uważane stawki o wysokości 89 gr. Różnica jest więc kolosalna. Rozpacz przedsiębiorców wywołuje też, że opłatę trzeba wnieść przed sezonem. Dla większych portów to może doprowadzić do bankructwa.
Rządzący mówią, że nowela dostosowuje polskie przepisy do unijnych, a konkretnie wprowadza wymóg płacenia za wodę dla wszystkich, którzy z niej korzystają. To prawda, tylko wysokość tych stawek ustala już rząd PiS.
Jeśli nic się nie zmieni, to Mazury mogą opustoszeć. Na korzystanie z nich stać będzie tylko najbogatszych. Nowe opłaty za kąpieliska, za czarter łodzi, wypożyczenie kajaka, roweru wodnego, za cumowanie – mogą zabić turystykę. Ja osobiście nie będę ryzykował – w tym roku zamiast tygodniowego pobytu na Mazurach jadę na Chorwację. Tydzień po Adriatyku, z zapewnionym słońcem, wyjdzie mi taniej niż na drogich Mazurach.
- R. Nowosadzki