Już w najbliższą niedzielę, 13 października, rowerzyści z Łęcznej i okolic mogą wziąść udział w rajdzie zamykającym tegoroczny…
Czytaj całośćInflacja sterowana?
Opozycja krytykuje rząd, że nie walczy z inflacją. Rząd twierdzi, że inflacja nie szkodzi bo płace rosną szybciej. Można jednak postawić pytanie czy rząd sam tej inflacji nie wywołuje, nieważne, czy świadomie, czy po prostu z braku wiedzy ekonomicznej wśród decydentów. Przyjrzyjmy się więc faktom.
Zacznijmy od spraw o których przeciętny Polak wie bardzo mało. Od działań Narodowego Banku Polskiego i jej szefa Adama Glapińskiego. To on w lipcu 2020 roku śmiał powiedzieć: Chcę podkreślić, że inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. No i zgodnie z tym poglądem działał. W zgodnej opinii niezależnych ekonomistów stopy procentowe w NBP należało zacząć podnosić od marca a najpóźniej w maju br. Nic nie zrobiono. Co więcej zdaniem ekonomistów A. Glapiński działał na osłabienie złotego m.in. przez skup walut przez NBP. To wszystko sprzyjało nakręcaniu inflacji. I zamiast ok. 3,4 proc. mamy minimum 6,8 proc. (rok do roku).
Drugi przykład to cena benzyny czy gazu na stacjach paliw. Rząd nic nie chce zrobić – ani obniżyć czasowo akcyzy, ani zmniejszyć VAT na paliwa. No ale drożejące paliwa to dla rządu większe wpływy do budżetu z VAT. Tymczasem wysoka cena paliw powoduje wzrost wszystkich cen towarów, bo zarówno jabłka jak i cement czy lodówkę trzeba dowieźć do sklepu, domu. Wysoka cena paliwa nakręca wzrost innych cen.
Od nowego roku zapowiadane są wysokie wzrosty cen energii elektrycznej i gazu. Rząd usprawiedliwia je sytuacją na światowych rynkach surowców. I ma dużo racji, tylko ja się pytam czym jest w tej sytuacji zmienianie zasad rozliczania prądu wytworzonego przez ludzi posiadających sponsorowane przez UE instalacje fotowoltaiczne? Od nowego roku, kto zdecyduje się na taką instalację musi się liczyć z tym, że będzie zmuszony odsprzedać państwu prąd po bardzo niskich cenach, a jak on będzie potrzebował prądu (zimą, przy zachmurzeniu) to kupi od państwowej spółki energetycznej po wysokich cenach rynkowych! Chcą na złość UE „odmrozić sobie (Polakom) uszy”, czy pobrać od nas więcej VAT, bo na rynkową cenę prądu i gazu wpływa też oczywiście VAT pobierany przez rząd.
Prawdziwe szaleństwo stanowi też, w momencie rozkręcającej się inflacji, podniesienie akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe. Tu skarb państwa zarobi i na VAT, i na wyższej akcyzie.
Rząd uparcie twierdzi, że na „Polskim Ładzie” zyska 90 proc. Polaków. Mógłbym się zgodzić na ok. 70 proc. (straci np. ponad 300 tys. emerytów mających ponad 5 tys. zł emerytury wśród których 1/4 stanowią byli górnicy czy z górą 2,5 mln osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, no i „cwaniacy” czyli wszyscy bardzo dobrze zarabiający) gdyby sprawa dotyczyła tylko i wyłącznie efektów około podatkowych. Niestety ten tzw. Polski Ład bardzo mocno wpłynie na wzrost inflacji w Polsce. Po prostu to co Polak zyska na kwocie wolnej, straci natychmiast na rosnącej inflacji. Po drugie ci jednoosobowi przedsiębiorcy by jednak nie stracić zbyt wiele, natychmiast podniosą ceny swoich usług i towarów, co zwiększy dodatkowo inflację. Zyska tylko rząd (budżet), głównie na wysokim podatku VAT, który płaci każdy Polak, chociaż cześć żyje w błogiej nieświadomości, że jego ten podatek też dotyczy.
Osobiście sądzę, że w połowie 2022 roku inflacja sięgnie 15-20 proc. Mogę się oczywiście mylić, ale skoro prezes NBP Glapiński twierdził pod koniec 2020 roku, że inflacja spadnie, a na początku 2021 roku gwarantował, że inflacja będzie ok. 3,4 proc. a wzrosła aż do 6,8 proc to mam prawo się pomylić, ja skromny szaraczek. Fakt, że prezesa Glapińskiego zaliczono do trzech najgorszych prezesów banków centralnych w Europie (razem z szefami banków z Białorusi i Ukrainy) nie ma tu znaczenia. Sam się na stanowisko nie mianował, zrobili to rządzący.
Każdy kto sam robi zakupy, czyli większość Polaków, wie jak z tygodnia na tydzień drożeje nie tylko paliwo, ale też wzrastają kolejno ceny pieczywa, warzyw, cukru... Do prawie 10 zł zdrożał już nawet ten przysłowiowy ojej spożywczy. Prawdziwa inflacja zacznie się po podwyżkach cen energii elektrycznej i gazu. I nie chodzi tylko o nasze indywidualne portfele. Koszt energii jest w cenie każdego towaru, każdej usługi...
Ekscytujemy się podwyżkami cen benzyny o ponad 30 proc. Są jednak dobra, które zdrożały jeszcze więcej. Z danych PSB (Polskie Składy Budowlane) wynika, że tylko w tym roku najbardziej wzrosły ceny płyt OSB (o ponad 54 proc., a licząc rok do roku - ponad 120 procent), materiałów wykończeniowych i izolacji (po ok. 25 proc.), cena miedzi - a więc np. przewodów elektrycznych jest dwa razy większa, niż pół roku temu. Średnio cena budowy poszła w górę o 10 proc. A ten szacunek nie obejmuje wyposażenia domu, ceny pracy i energii. Same meble podrożały w tym roku średnio o ok. 10 proc. Coraz więcej trzeba płacić również za drewno - hurtownicy szacują tu półroczny wzrost o nawet 100 proc.
Uważam, że jeśli rząd nie przemyśli swojej strategii i nie zmieni sposobu działania może nam grozić nawet hiperinflacja. Ja niestety pamiętam, kiedy najpierw zacząłem zarabiać dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie a potem już miliony a płaca ciągle nie nadążała za cenami. Dobrze też pamiętam jak bolesna była wymiana pieniędzy. Tym, którzy tego nie pamiętają to przypomnę, że upadek komuny zaczął się właśnie od inflacji. W 1988r wyniosła ona 60,2%, w 1989r już 251,1%, a w 1990r aż 585,8%. Komuniści też myśleli, że na inflacji zarobią ale to ona ich pokonała. Oczywiście przy naszym ogromnym koszcie – finansowym i egzystencjalnym.
Łęczna 2 listopada 2021
Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.
- rn