Już w najbliższą niedzielę, 13 października, rowerzyści z Łęcznej i okolic mogą wziąść udział w rajdzie zamykającym tegoroczny…
Czytaj całośćJaka jesteś gospodarko?
Doszło do tego, że polskim politykom nie można wierzyć nawet w tak mierzalnej sprawie jak ocena stanu naszej gospodarki. Nota wystawiana gospodarce zależy nie tylko od ugrupowania do którego polityk należy, ale również od okoliczności w jakich jest wygłaszana. Mieliśmy już przypadki, ze ta sama osoba w odstępie kilkunastu dni potrafiła wygłosić zupełnie odmienne opinie – w zależności do kogo i gdzie je wypowiadała. Postanowiliśmy więc spróbować ocenić polską gospodarkę w oparciu o opinie polskich i zagranicznych fachowców oraz raporty uznanych instytucji.
TRUDNE POCZĄTKI
Zaczynaliśmy z fatalnego poziomu. Przez blisko pół wieku funkcjonowała w Polsce, powszechna w Europie Środkowej i Wschodniej, gospodarka centralnie kierowana. System ekonomiczny był wynikiem narzuconych po II wojnie światowej rządów komunistycznych. 27 lat temu, w wyniku porozumień Okrągłego Stołu, 4 czerwca 1989 roku odbyły się w Polsce pierwsze częściowo wolne wybory. Zwycięstwo odniosła w nich solidarnościowa opozycja a pierwszym niekomunistycznym premierem Tadeusz Mazowiecki. Rząd zdecydował się na szybkie wprowadzenie programu mającego ustabilizować sytuację ekonomiczną w Polsce oraz na transformację polskiej gospodarki do systemu wolnorynkowego.
W 1989 r. poziom destabilizacji polskiej gospodarki był o wiele wyższy niż w gospodarkach innych krajów realnego socjalizmu. Tylko Polska nie obsługiwała większości długu zagranicznego i tylko w Polsce inflacja zbliżyła się do hiperinflacji, podkopując zaufanie obywateli do własnej waluty tak dalece, że w sierpniu 1989 r. roku średnia miesięczna płaca według kursu rynkowego spadła do 20 dolarów – napisał Stanisław Gomułka (Transformacja gospodarczo-społeczna Polski 1989-2014 i współczesne wyzwania).
Biedę w kraju najlepiej odzwierciedla ówczesne PKB Polski na głowę mieszkańca, które wynosiło wtedy, według obecnych szacunków, trochę ponad. 6000 USD. W PKB per capita, czyli na głowę mieszkańca, wyprzedzali nas Węgrzy, Słowacy, Litwini, Łotysze czy też Estończycy – ze swoim PKB wynoszącym grubo ponad 8000 USD, a Czesi czy też Słoweńcy z PKB per capita wynoszącym ponad 11000 USD bili nas na głowę. Bogatsi byli nawet Bułgarzy ze swoim PKB wynoszącym 7330 USD. Jedynie Rumuni, z PKB mniejszym o 300 USD na głowę byli jeszcze ubożsi. Ówczesny PKB Polski na głowę wynosił jedynie 38 proc. średniego PKB WE (UE 15). Twarde reformy gospodarcze wprowadzane przez kolejne rządy szybko jednak dały efekty.
W rezultacie skumulowanych wysiłków realny poziom PKB z 1990 r. został przekroczony w 1994 r. o 4,1, a w 2001 r. już o 44,5 proc. Główną dźwignią wzrostu gospodarczego była prywatyzacja, niosąca ze sobą wzrost wydajności pracy. Wpływ miał także wzrost inwestycji, których poziom w 2001 r. był przeszło dwukrotnie wyższy niż w 1990 r. Natężenie procesów inwestycyjnych zawdzięczano aktywności sektora prywatnego, w tym przedsiębiorstwom z kapitałem zagranicznym – stwierdza opracowanie Narodowego Banku Polskiego z 2005 roku. (…) Ogólny poziom eksportu, w przeliczeniu na 1 mieszkańca, zwiększył się z 357 zł w 1990 r. do 3.833 zł w 2001 r., a więc blisko 11-krotnie. (…) Trwający od 1992 r. wzrost gospodarczy był niedostateczny z punktu widzenia tworzenia nowych miejsc pracy. Liczba bezrobotnych w 1993 r. sięgnęła 2,9 mln osób, by (po okresie poprawy) w 2002 r. wzrosnąć do 3,2 mln osób. Stopa bezrobocia, która w 2002 r. wyniosła 18,1 proc., dwukrotnie przekroczyła średni poziom notowany w krajach rozwiniętych gospodarczo.
W 21. wiek Polska wkraczała jako kraj o dużym bezrobociu, a jednocześnie z niezłym wzrostem PKB, który w 2000 roku wyniósł 4,4 proc., przy średniej 27 krajów UE wynoszącej 3.9 proc. Liderem wzrostu z 10.0 proc. była wtedy Estonia, drugie miejsce zajmowała Irlandia z 9.4 proc., trzecia Łotwa z 6.9 proc.
JEST SUKCES?
Teraz należy zadać sobie pytanie jak ma się nasza gospodarka po 27 latach od transformacji. Jeśli brać pod uwagę wskaźniki makroekonomiczne to na pewno całkiem nieźle.
Dzięki tak szybkiemu wzrostowi gospodarczemu, w 2014 roku Polska osiągnęła poziom dochodu, jakości życia i zadowolenia nigdy nienotowanego w historii. W tym roku PKB na głowę w stosunku do Europy Zachodniej (liczonej dla 17 krajów strefy euro) wyniesie 65 proc., dokładnie tyle samo ile w roku 1500, w czasie naszego ostatniego “złotego wieku”. Chociaż trudno w to uwierzyć, w ciągu ostatnich dwudziestu lat udało nam się nadrobić ponad 500 lat ekonomicznej degrengolady, spowodowanej nawrotem pańszczyzny w XVI i XVII wieku, liberum veto, rozbiorami, dwoma wojnami światowymi i ponad czterdziestoma latami socjalizmu – stwierdził w 2014 roku ekonomista Banku Światowego dr Marcin Piątkowski.
Jak to wygladało na przestrzeni lat? W połowie lat 90. wzrost PKB w Polsce wynosił średniorocznie ponad 6,0 proc. W 1997 roku osiągnął rekordową wartość 7,1 proc. by następnie zacząć systematycznie spadać. W 2001 roku wzrost PKB wyniósł zaledwie 1,2 proc. Wtedy po raz pierwszy od połowy lat 90. tempo wzrostu rozwoju gospodarczego było niższe od średniej unijnej. Więcej już taka sytuacja się nie powtórzyła, a tempo wzrostu w naszym kraju było nawet ponad dwunastokrotnie (!) wyższe od osiągniętego w UE. W 2009 roku dał o sobie znać ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Znaczne pogorszenie sytuacji wystąpiło zarówno w Polsce, jak i całej Unii. Realny wzrost PKB wyniósł w naszym kraju 1,6 proc., a w Unii Europejskiej odnotowano spadek na poziomie -4,5 proc. W czasie całego europejskiego kryzysu gospodarczego rząd Donalda Tuska chwalił się, że Polska jako jedyne państwo w Europie oparł się recesji. W marcu tego roku GUS zrewidował dane o PKB i wyszło mu, że na przełomie 2012 i 2013 roku przez dwa kwartały z rzędu polska gospodarka kurczyła się, a to technicznie oznacza recesję. Niespełna dwa miesiące później GUS ponownie przeliczył dane i tym razem okazało się, że w pierwszym kwartale 2013 roku dynamika wzrostu PKB została skorygowana do 0,0 proc. To oznacza, że recesji w Polsce jednak nie było. Według szacunków OECD, w roku 2013 PKB Polski wynosiło 2,3 razy poziomu z roku 1989. Przeciętne tempo wzrostu PKB w Polsce w latach 1989-2013, ok. 4 proc. rocznie.
W ciągu tych 27 lat cieszono się nie tylko „zieloną wyspą”. Wcześniej, bo w 2009 roku informowano społeczeństwo, że jeszcze niedawno dochód naszego kraju przy uwzględnieniu mocy nabywczej walut narodowych był mniejszy niż Szwecji i Belgii. Teraz oba te kraje zdecydowanie wyprzedzamy. Polska wg danych Eurostatu po raz pierwszy znalazła się w gronie sześciu największych gospodarek Unii Europejskiej. Nasz dochód narodowy liczony przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej złotego był w 2009 roku większy niż dochód Holandii. - Wracamy na należne nam miejsce. Polska jest szóstym pod względem ludności krajem Unii i to całkiem naturalne, że zajmuje także szóstą pozycję, gdy idzie o dochód narodowy. To miejsce zajęliśmy na trwałe - mówił Dziennikowi Gazecie Prawnej prof. Witold Orłowski, były doradca ekonomiczny prezydenta Kwaśniewskiego.
Naszym celem jest, by do 2022 r. Polska dołączyła do grona 20 najbogatszych państw świata - informował w komunikacie resort finansów w 2014 roku. MF wskazywało też, że Polska jest jedną z największych i najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie. Raport OECD nt. polskiej gospodarki z marca 2016 r to potwierdza. Sytuacja gospodarcza kraju jest stabilna – stwierdza raport. Raport został przedstawiony przez główną ekonomistkę OECD Catherine L. Mann oraz wicepremiera Mateusza Morawieckiego. W dokumencie podkreślono ogromne postępy osiągnięte w ostatnim dwudziestoleciu na drodze do konwergencji z państwami o wyższym poziomie dochodów, ale wskazano także na wyzwania, przed którymi stoi Polska - takie jak bezrobocie i jakość miejsc pracy, poprawa środowiska biznesowego i rozwój infrastruktury, a także zdrowe finanse publiczne.
NIE WSZYSTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI
Rodzi się jednak pytanie – skoro było tak dobrze, to dlaczego w ostatnich wyborach większość społeczeństwa poparła PiS a nie koalicję PO-PSL?
Wydaje się, że chociaż Polska od lat znajduje się w czołówce najszybciej rozwijajacych się państw UE (w 2015 r z 3,6 proc. wzrostu na 4 miejscu, za Irlandią - 6 proc., Czechami i Maltą – 4,4 proc.) to tempo tego rozwoju nie zadawala części rodaków. Tym bardziej, że ten rozwój nie jest jednakowy w różnych regionach kraju. O ile w 2013 roku w województwie mazowieckim średnia PKB na głowę przewyższyła średnią UE, to jak wynika z zestawienia Eurostatu, pięć wschodnich województw naszego kraju znalazło się pośród 20 najbiedniejszych we Wspólnocie. Mazowieckie zanotowało PKB na jednego mieszkańca wynoszące 107 proc. średniej unijnej, a lubelskie, podkarpackie i warmińsko-mazurskie miały po 48 proc., podlaskie oraz świętokrzyskie 49 proc. Po prostu pod względem dobrobytu, co dobrze mierzy wielkość PKB na jednego mieszkańca, ciagle jesteśmy ubogim krewnym w Unii Europejskiej.
Jak wynika z danych Eurostatu w 2007 roku PKB Polski w przeliczeniu na mieszkańca był równy 53 proc. średniej dla 27 krajów Wspólnoty. Dawało nam to 25 miejsce w Unii. Słabiej wypadały jedynie Bułgaria (37 proc.) i Rumunia (41 proc.). Na drugim biegunie zestawienia był Luksemburg (276 proc.), Irlandia (150 proc.), Holandia (131 proc.) Austria (128 proc.) i Szwecja (126 proc.).
Od tego czasu zrobiliśmy pewien postęp, w 2015 roku nasz produkt krajowy brutto na głowę mieszkańca przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej naszej waluty sięgnął 70 proc. unijnej średniej, wyprzedziliśmy ostatnio Węgry i Łotwę (bogatsze na starcie) ale i tak nawet od unijnej średniej dzieli nas jeszcze spory dystans. Poziom bogactwa w poszczególnych krajach obrazuje wykres. Na koniec warto jednak przypomnieć, że polskie PKB na głowę uwzględniające siłę nabywczą potroiło się z 7,300 w 1995 roku do 21,000 dolarów w 2012 r, a w 2015 r. wyniosło 26.450 dol. Dzięki tak dużemu wzrostowi Bank Światowy i OECD zmieniły klasyfikację Polski z kraju o średnim dochodzie na kraj o wysokim dochodzie, plasując nas wśród najbardziej rozwiniętych gospodarek świata.
Analitycy PKO BP przekonują na przykład, że jeśli utrzyma się średnioroczny wzrost PKB z ostatnich 10 lat, to polski wskaźnik PKB per capita zrówna się ze średnim unijnym poziomem za 15 lat. Po drodze, czekają nas jednak takie rafy jak ta, że na razie polska przeciętna płaca wyrażona w dolarach wynosi nieco ponad 32 proc. niemieckiej; 31 proc. francuskiej; 26 proc. brytyjskiej; 41 proc. hiszpańskiej, ale też 134 proc. węgierskiej.
Ryszard Nowosadzki
- Ryszard Nowosadzki