Kiedy 10 lat temu rządziła Platforma Obywatelska z PSL, Jarosław Kaczyński by pokazać wszechobecną drożyznę wybrał się na zakupy do jednego ze sklepów w Warszawie. Po dekadzie, kiedy od 6 lat rządzi PiS ceny są jeszcze wyższe.

Jako opozycjonista J. Kaczyński zrobił dosyć skromne zakupy - nabył chleb, cukier, mąkę, ziemniaki, jabłka, 10 jaj i pierś z kurczaka. W ten sposób chciał pokazać, że w Polsce panuje wszechobecna drożyzna, a winna jest oczywiście Platforma Obywatelska.

- Od wielu miesięcy polskie rodziny doświadczają serii drastycznych podwyżek cen żywności. Chleb, ziemniaki, jabłka, kurczaki, cukier, jajka, kasze - czyli podstawowe produkty spożywcze kupowane na co dzień przez miliony Polaków biją rekordy cen - mówił wtedy Mariusz Błaszczak, ówczesny szef klubu parlamentarnego PiS.

Część społeczeństwa krytykowała przed dekadą Kaczyńskiego, że wybrał się na zakupy do dość drogiego sklepu. Ten odpowiadał krytykom, że "mógł pójść do Biedronki, ale to sklep dla tych najbiedniejszych". Jednak należy powiedzieć wyraźnie, że za te same produkty polityk PiS w supermarkecie zapłaciłby nawet ok. 20 zł mniej. A on wydał aż 55 zł 60 gr.

Jakie są ceny dzisiaj, za rządów PiS? Obecnie, po ponad 10 latach od "zakupów Kaczyńskiego", mamy natomiast do czynienia z rekordową inflacją. Ceny rosną z tygodnia na tydzień. Dziennikarze „Faktu” postanowili więc sprawdzić aktualny koszt „koszyka Kaczyńskiego”.

Sklepu, w którym Jarosław Kaczyński robił zakupy, już nie ma. "Fakt" postanowił więc sprawdzić, jak kształtują się ceny w spożywczaku na Żoliborzu, nieopodal domu Kaczyńskiego. Za niemal identyczne zakupy trzeba było zapłacić 75,55 zł. Niemal, bo w sklepie nie było pudełka z 10 jajkami. Odliczając ich koszt, zakupy Kaczyńskiego przed dekadą kosztowały 48,50 zł. Dzisiejsze ceny to 155,8 proc. tych sprzed 10 lat.

A inflacja zaczęła się znów tak naprawdę w 2017 roku, czyli po ponad roku rządów PiS. Ostatnie 3 lata rządów PO-PSL to albo minimalna inflacja a nawet spadek cen czyli deflacja. Konkretnie: w 2013 roku 0,9 % inflacji, 2014 – 0,0 %, 2015 – -0,9 % czyli deflacja. Pierwszy rok rządów PiS to jeszcze deflacja -0,6 %, ale w 2017 – 2,0 % inflacji, 2018 – 1,6 % inflacji, 2019 – 2,3 % inflacji, 2020 – 3,4 % inflacji. We wrześniu 2021 inflacja sięgnęła 5,9 %. Na koniec roku może być nawet około 7 proc! Co gorsze są towary, które drożeją szybciej i więcej. Na przykład we wrześniu najwyższy wzrost cen w skali roku widać było w kategoriach: "paliwa do prywatnych środków transportu" (o 28,6 proc.), "wywóz śmieci" (o 19,7 proc.) oraz "mięso drobiowe" (o 17,5 proc.).

Strach się bać, bo od przyszłego roku ma znów zdrożeć energia elektryczna i gaz. Nowe podatki i podwyżkę cen alkoholu i wyrobów tytoniowych zapowiada rząd! Inflacji i związanej z nią drożyzny boją się obywatele. 

Pracownia IBRiS na zlecenie Onetu zapytała Polaków o to, jak postrzegają problem rosnących cen. Respondenci odpowiadali też na pytania związane z ich sytuacją finansową na przestrzeni ostatnich lat. 92 proc. badanych stwierdziło, że niepokoi ich wzrost cen. Podwyżek nie obawia się jedynie 7,8 proc. osób. Zdania na ten temat nie ma tylko 0,2 proc. pytanych. 

Wśród ankietowanych 78,7 proc. z nich przyznało, że w ostatnich miesiącach stać ich na coraz mniej rzeczy. Takiego problemu nie dostrzega 20,4 proc. Odpowiedzi "nie wiem/trudno powiedzieć" udzieliło 0,9 proc. badanych. 

Czy obawiamy się o swoją przyszłość finansową? Twierdząco na to pytanie odpowiedziało 72,7 proc. respondentów. Takich obaw nie podziela 26,5 proc. uczestników sondażu. W tym przypadku odsetek osób niezdecydowanych również pozostaje marginalny. To 0,8 proc. osób biorących udział w pomiarze.

Łęczna 21 października 2021

Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.

Tweet